Uwagi o książce Bóg nie jest wielki Christophera Hitchensa

Obserwuj wątek
( 0 Obserwujących )
X

Obserwuj wątek

E-mail : *

Marcin Sułkowski
Uniwersytet Łódzki
HYBRIS nr 17 (2012)
ISSN: 1689-4286
Czy da się udowodnić, że Bóg nie istnieje? Zapewne ateista w odpowiedzi na to
pytanie przygotowywałby sobie w głowie argumenty przeciw jakiejkolwiek istocie
wyższej. Osoba wierząca wertowałaby strony świętej księgi oraz pamięć w poszukiwaniu
argumentów dowodzących boskiej obecności. Agnostyk popatrzyłby na obu z
politowaniem i zajął się innymi problemami. Spór o istnienie Boga przypomina inne
kontrowersyjne spory, takie jak kara śmierci, aborcja czy eutanazja. Jednakże skoro
istnieje zapotrzebowanie na tego typu dyskusje, co pewien czas ktoś stara się jedną ze
stron zaspokoić dialektyką, która ma być rzekomo tą rozstrzygającą i ostateczną.
https://drive.google.com/file/d/0BwuuniaB1InLRHVVd3dWSkpoazA/view?usp=sharing

 

161 MARCIN SUŁKOWSKI:// UWAGI O KSIĄŻCE ‘BÓG NIE JEST WIELKI’ CHRISTOPHERA HITCHENSA 

HYBRIS nr 17 (2012) 

ISSN: 1689-4286 

Marcin Sułkowski 

Uniwersytet Łódzki 

Uwagi o książce Bóg nie jest wielki Christophera Hitchensa 

[Christopher Hitchens, Bóg nie jest wielki, Katowice 2008] 

Jest to książka wyśmienita, żywa,  

pulsująca energią i druzgocząca. 

Richard Dawkins, autor Boga urojonego 

To polemika zadziorna, budząca opory,  

równocześnie bardzo wciągająca. 

Grzegorz Sowula Notes Wydawniczy 

Czy da się udowodnić, że Bóg nie istnieje? Zapewne ateista w odpowiedzi na to  pytanie przygotowywałby sobie w głowie argumenty przeciw jakiejkolwiek istocie  wyższej. Osoba wierząca wertowałaby strony świętej księgi oraz pamięć w poszukiwaniu  argumentów dowodzących boskiej obecności. Agnostyk popatrzyłby na obu z  politowaniem i zajął się innymi problemami. Spór o istnienie Boga przypomina inne  kontrowersyjne spory, takie jak kara śmierci, aborcja czy eutanazja. Jednakże skoro  istnieje zapotrzebowanie na tego typu dyskusje, co pewien czas ktoś stara się jedną ze  stron zaspokoić dialektyką, która ma być rzekomo tą rozstrzygającą i ostateczną. O taki  wysiłek pokusił się także zmarły niedawno Christopher Hitchens, który skorzystał z  momentu, kiedy spór rozgorzał na nowo po wydaniu książki Bóg urojony Richarda  Dawkinsa. Książka ta zyskała niesamowitą popularność na świecie i sprzedała się w ogromnej ilości ponad półtora miliona egzemplarzy. Hitchens, absolwent filozofii, polityki  i ekonomii na Balliol College w Oxfordzie, uderzył więc w doskonałym momencie. Książka  Bóg nie jest wielki ma charakter zupełnie inny niż propozycja Dawkinsa. Bóg urojony stara się wyjaśnić w sposób naukowy, czemu Boga (prawdopodobnie) nie ma. Hitchens  natomiast uderza w nutę myśli oświeceniowej i argumentuje z perspektywy humanizmu  oraz autonomicznej jednostki ludzkiej. Z tego też powodu nie znajdziemy w książce  argumentacji, które starałyby się obalić tezę o istnieniu Boga, znajdziemy wszakże wiele  argumentów przeciwko wszelakim systemom religijnym począwszy od chrześcijaństwa, poprzez islam, a skończywszy na wierzeniach wschodu. Te systemy religijne Hitchens  dzieli na zachodnie i wschodnie, przy czym do zachodnich zalicza także islam. Może to  być dziwne ze względu na specyfikę tej religii, lecz przesłanką skłaniającą go do takiej  klasyfikacji była po prostu popularność owego kultu. Islam, który jest drugim po  chrześcijaństwie nurtem religijnym pod względem liczebności, śmiało można zaliczyć do  systemów zachodnich również z innego powodu. Jako druga, największa pod względem  liczby wyznawców religia, nawiązała dialog światopoglądowy z innymi kultami oraz  ideologiami. Religie wschodnie to z kolei na przykład buddyzm, zoroastryzm, hinduizm et  caetera. Autor może bez problemu opatrzyć niektóre z wymienionych wierzeń swoim  osobistym komentarzem, ponieważ był we wspólnocie czterech wyznań – anglikanizmu,  prawosławia, kultu Sai Baba oraz judaizmu. „[…] w trakcie doczesnej egzystencji byłem  anglikaninem, wychowanym w szkole metodystów, potem stałem się człowiekiem  Kościoła greckokatolickiego w rezultacie małżeństwa, następnie zostałem uznany za  inkarnację boską przez wyznawców Sai Baba, a kiedy na koniec, ponownie stawałem na  małżeńskim kobiercu, ceremonię celebrował rabin” (s. 198). Jak widać, jego przygody z  religią miały charakter czysto użytkowy, lecz nie musi to świadczyć o powierzchownej  wiedzy na ich temat. Autor przywołuje święte księgi, opatrując je swoim komentarzem,  co szczególnie widoczne jest w rozdziale zatytułowanym Objawienie: koszmar „Starego”  Testamentu. Przeważnie jednak będziemy czytali fragmenty prozy i tekstów  filozoficznych, które dobierane są w sposób taki, by ukazywały negatywną stronę danej  religii czy zjawiska z nią związanego. Hitchensowi nie można odmówić oczytania i 

163 MARCIN SUŁKOWSKI:// UWAGI O KSIĄŻCE ‘BÓG NIE JEST WIELKI’ CHRISTOPHERA HITCHENSA 

łatwości poruszania się po (zwłaszcza) europejskim dziedzictwie kulturowym. Żongluje  tytułami i autorami w imponujący sposób. Mamy fragmenty z Conrada, Dostojewskiego,  Lukrecjusza, Świętego Tomasza, Kanta, Woltera, Hume’a i wielu innych, których nie  sposób wymienić. Opatruje je komentarzem, co pomaga w zobrazowaniu negatywnych  aspektów wiary. Robi to jednak w taki sposób, że bardziej wprawny czytelnik wychwyci  tricki stosowane przez niego i odbierze pewne kwestie jako dyskusyjne. Dla przykładu – Hitchens posługuje się myślą zaczerpniętą z Lewiatana Thomasa Hobbesa (s. 159), który  pokazuje upadek Adama jako pierwszy w historii przykład kogoś, kto został stworzony  jako istota wolna, potem zaś dał sobie nałożyć kaganiec niemożliwych do przestrzegania  zakazów i nakazów. Hobbes opatruje to komentarzem, że jeśli Adam został skazany na  śmierć za grzechy, jego śmierć musiała zostać odroczona w czasie, ponieważ zdołał  jeszcze wydać na świat liczne potomstwo, zanim rzeczywiście wydał ostatnie tchnienie.  Hitchens ukazuje Hobbes’a jako specjalistę od Pisma Świętego oraz języka angielskiego,  więc tym bardziej dziwi mnie, że filozof tego pokroju, mógł pokusić się o taki komentarz,  gdy zapewne wiedział, że kara narzucona na Adama i Ewę za ów grzech, to nie śmierć  nagła od gromu czy innego rodzaju interwencji bożej, lecz śmiertelność, co jest kluczową  różnicą i od razu podważa zasadność ironicznego komentarza Hobbesa. Przywołanie tych  słów bez wyjaśniającego komentarza nie najlepiej świadczy z kolei o rzetelności  Hitchensa. 

Celem Hitchensa jest bowiem totalna krytyka religii. Uprawia ją w sposób bardzo  brutalny i feruje sądy, o (zbyt) dużym stopniu ogólności, za to niezwykle konsekwentne,  bowiem wszelkie spostrzeżenia o szkodliwości religii przedstawiane są jako pewniki. Dla  przykładu – „Cnotliwe zachowanie osoby religijnej nie jest w żadnym razie dowodem – w  rzeczy samej, nie jest nawet argumentem – potwierdzającym prawdziwość wyznawanej  wiary” (s. 188). Hitchens zauważa, że działanie moralne nie jest dowodem na  prawdziwość wyznawanej wiary. Trudno się nie zgodzić z tą tezą, ale równie dobrze działanie moralne nie jest dowodem na jej nieprawdziwość. Nie jestem zwolennikiem ignorowania intencji działania, wychodzę jednak z założenia, że jeśli te są słuszne i 

164 MARCIN SUŁKOWSKI:// UWAGI O KSIĄŻCE ‘BÓG NIE JEST WIELKI’ CHRISTOPHERA HITCHENSA 

prowadzą do dobrego czynu, nie ma sensu zastanawiać się, czy są prawdziwe. Istotne  jest to, że działanie było skuteczne (dobroczynne).  

Przeczytaj jeszcze:   TRAUMATYCZNA WIZJA ENTUZJASTYCZNEGO ATEIZMU (ciekawe)

Autor książki Bóg nie jest wielki do swojej antyreligijnej krucjaty wykorzystuje  także wszelkie debaty publiczne, orzeczenia wysokich rangą hierarchów kościelnych oraz  ich działania w przeszłości. Szczególnie ostro krytykuje postawę Kościoła Katolickiego  podczas II wojny światowej. Uważa, że często osoby wierzące jako argument przeciwko  ateizmowi, przedstawiają Adolfa Hitlera oraz Józefa Stalina, którzy nie byli związani z  ruchami religijnymi, a ich czyny były niemoralne i fatalne w skutkach. Hitchens postrzega  Hitlera i Stalina jako sekularnych chłopców do bicia i twierdzi, że Kościół Katolicki  kolaborował z nazistami. Jako dygresję dodam, że autor często myli faszyzm z nazizmem,  co jest bardzo popularne w dzisiejszych czasach, mimo że obie doktryny różnią się  znacząco1.  

Wracając jednak do sedna sprawy. Hitchens pisze chociażby o słynnym szczurzym  kanale, dzięki któremu Niemcy masowo uciekali do Ameryki Południowej. Jeśli czytamy  książkę Bóg nie jest wielki i chłoniemy informacje w niej zawarte bez jakiejkolwiek filtracji  faktograficznej, to zapewne przytakniemy Hitchensowi. Po pierwsze, pamiętać jednak  należy, że większość ze sztabu dowódczego nazistów została stracona w procesie  norymberskim, co świadczy o tym, że nie mieli technicznej możliwości masowej ucieczki,  którą sugeruje autor. Po drugie, omija się ideologiczne zaangażowanie takich postaci jak  Goebbels czy Göring, co wykluczało ich chęć opuszczenia Rzeszy. Po trzecie, szczurzy  kanał, o którym wspomina Hitchens, służył Watykanowi do przemycania Żydów z Europy  do USA i krajów Ameryki Południowej, co obecnie nie jest żadną tajemnicą i liczbę  ocalonych przez Kościół Żydów podaje się w dziesiątkach tysięcy. Wystarczyło tę  informację skonsultować z historykami. Po czwarte, część nazistów, którzy rzekomo  uciekli z Europy w 1945 roku do Ameryki południowej, „odnaleziono” w postaci  szczątków na terenie Berlina i zidentyfikowano metodą badań DNA. Przykładem może  

  

1Podobnie zresztą ma się sytuacja z terminem totalitaryzm, który dzięki Hannie Arendt jest dzisiaj  rozumiany w znaczeniu „zamordyzmu”, a pierwotnie znaczył ruch scaleniowy we Włoszech. Termin ten  został po raz pierwszy użyty przez Giacomo Gentile’go, teoretyka faszyzmu we Włoszech. 

165 MARCIN SUŁKOWSKI:// UWAGI O KSIĄŻCE ‘BÓG NIE JEST WIELKI’ CHRISTOPHERA HITCHENSA 

być szkielet Martina Bormanna, którego autentyczność potwierdziły badania z 1998  roku. Niestety taka nierzetelność w przytaczaniu faktów nastawiła mnie negatywnie do  Hitchensa i zrobiłem się bardziej podejrzliwy w stosunku do jego tez. Analogicznie  sytuacja się miała z rzekomym sympatyzowaniem Watykanu z faszyzmem włoskim.  Tymczasem Watykan, wespół z organizacją Cosa Nostra, pomagał aliantom ów ustrój  obalić. Geneza problemów i postępowania Watykanu w czasach hitleryzmu, czy nawet  wcześniej w średniowieczu, jest Hitchensowi obca. Nie wiadomo czy nie zna, czy celowo  nie używa takich terminów jak appeacement, cezaropapizm czy niewola Avignońska,  które rzucają zupełnie inne światło na rzekomo kontrowersyjne poczynania papiestwa  czy polityków. Można odnieść wrażenie, że w tym wypadku rzetelność zmniejszyłaby  sensacyjny charakter książki, dlatego też jej autor zrezygnował z tych elementów. 

Hitchens popisuje się za to swoimi zdolnościami w ubarwianiu pewnych  wydarzeń. Według niego, to religie są odpowiedzialne za wszelkie zło na świecie i to one  popychają ludzi do złych czynów. I o ile w sytuacji jakichś bardziej skoordynowanych,  masowych ruchów jestem w stanie zgodzić się, że religia może mieć negatywny wpływ  na tłum, o tyle zupełnie nie rozumiem, czemu wskazuje się religię, jako czynnik  popychający samoświadomą jednostkę do czynu moralnie złego. Wydaje mi się to  niejako usprawiedliwieniem wszystkich okrucieństw, których dopuścił się gatunek ludzki.  I tak jak Hitchens nazywa Hitlera i Stalina sekularnymi chłopcami do bicia, tak ja uznałem religie za teistyczne idee do bicia. Hitchens powinien spojrzeć obiektywnym okiem na  problem idei w życiu człowieka. Czy jest to religia, czy świecka idea polityczna, każda  może doprowadzić do zła, jeśli jest nieodpowiednio odbierana lub kierowana przez  nieodpowiednich ludzi, szczególnie w tłumie. Tak wielka generalizacja to zwykłe  oświeceniowe pocieszanie się, że ludzie z natury nie są źli, ale czynniki zewnętrzne  skłaniają ich do złego postępowania. Tak też za maltretowanie dzieci, które jest wynikiem  choćby odchyleń psychicznych, autor obwinia religię. Jako przykład podaje tutaj sytuację  niejakiej Mary McCarthy, która w swojej autobiograficznej książce „wspomina szok,  jakiego doznała, dowiadując się od jezuickiego kaznodziei, że jej dziadek wyznania  protestanckiego – jej stróż i przyjaciel – był skazany na wiekuiste potępienie, ponieważ 

166 MARCIN SUŁKOWSKI:// UWAGI O KSIĄŻCE ‘BÓG NIE JEST WIELKI’ CHRISTOPHERA HITCHENSA 

ochrzczono go w nie takiej celebrze jak trzeba. Inteligentna nad wiek nie zostawiła  sprawy samej sobie, poprosiła matkę przełożoną o skonsultowanie sprawy z wyższymi  władzami i odkryła lukę w pismach Atanazego z Aleksandrii, który uważał, że heretycy  byli przeklęci jedynie wtedy, kiedy odrzucili prawdziwy Kościół z pełną świadomością  tego, co czynią. Jej dziadek natomiast był w dostatecznym stopniu nieświadomy  prawdziwego Kościoła, by uniknąć piekła. Lecz jakaż była to męczarnia i katorga dla  jedenastoletniej dziewczynki” (s. 222). Oczywiście, sytuacja z perspektywy owej  dziewczynki wydaje się tragiczna, lecz, jak widać, znaleziono jej rozwiązanie. Zrzucanie  winy na religię za to, że katecheta znęca się w sposób psychiczny nad uczniami grożąc  piekłem i wiekuistym ogniem, jest tak samo zasadne, jak obwinianie matematyki za to,  że pani nauczycielka bije dzieci linijką, gdy źle narysują prostopadłościan. Musimy się  pogodzić z faktem, że wina leży po stronie człowieka.  

Moja ocena książki Christophera Hitchensa nie jest więc pozytywna. Autorowi  daleko do spójnych i rozbudowanych argumentacji, jakie mamy okazję widzieć u autorów  oświeceniowych, takich jak Hume, którego Hitchens stara się naśladować. Autor  selekcjonuje fakty tak, by pasowały do jego teorii. Robi to w sposób ostentacyjny i  nieporadny, co rzuca się w oczy. Wydaje mi się, że odbiorcami jego książki, podobnie jak  Boga urojonego Dawkinsa, są w głównej mierze czytelnicy niezbyt wykształceni i  oczytani, albo fanatycy ateizmu podobni do Hitchensa, którzy są tak samo niebezpieczni, jak fanatycy religijni. Pozycja może też dotrzeć do zwykłych ludzi, nieszczególnie zainteresowanych sporem o istnienie Boga, lecz nie jestem pewien, czy argumentacja  Hitchensa przekona ich do wygłaszanych w książce racji. Autor przyjmuje i, co gorsza, 

głosi brak jakiegokolwiek stwórcy jako pewnik, mimo że nie zostało to w żaden sposób  udowodnione. Można powiedzieć, że traktuje ateizm jako swoją wiarę w zło religii. Daje  mi to prawo do stwierdzenia, że krytykując fanatyków religijnych, przez przypadek  ostrzem krytyki dotknął samego siebie. Książka ta jest jednak ciekawym zjawiskiem i  wywołała szeroki odzew, dlatego polecam jej lekturę, gdyż dostarcza ona wprawionemu  czytelnikowi powód do dyskusji, a niewprawionemu – możliwość obcowania ze  znakomitym stylem pisarskim.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x