Obserwuj wątek
X
Obserwuj wątek
Niniejszy tekst jest odpowiedzią na tekst Bogdana Motyla pt. Biblia i jej sprzeczności[1], zamieszczony w serwisie racjonalistycznym Mariusza Agnosiewicza. W tekście tym Motyl próbuje za pomocą różnych tekstów ze Starego Testamentu zarzucić Biblii sprzeczności. Postaram się niżej odpowiedzieć na te zarzuty. Dla ułatwienia odróżnienia moich wypowiedzi od wypowiedzi Motyla jego tekst zaznaczam kursywą, zaś swój tekst pozostawiam bez zmian formatu czcionki. Z tekstu wycinam końcówkę, w której autor zabłądził i kompletnie odchodząc od tematu swego tekstu, snuje dywagacje o sprawach krzyży, medalików, wiedzy synów Lota o przyrodzie, o Apisie itd. Nic to nie wnosi do zaproponowanego przez niego tematu artykułu.
Polemika:
Naukowiec, który by dowodził, że krążenie pierwiastków jest prawem przyrody; że cząstka, będąca dzisiaj składnikiem ciała każdego człowieka, nawet Nieomylnego Wojtyły, jutro może stać się własnością rośliny, a następnie osła lub innego „nieczystego” zwierzęcia, aby znowu powrócić do innego człowieka, a więc, gdyby ten naukowiec dowodził takiej metasomatozy (na wzór pogańskiej metampsychozy), uniemożliwiającej zmartwychwstanie – będzie przeklęty.
Odpowiedź:
Wstęp jest błyskotliwy, nie ma co.
Bibliści, skłonni „rozbierać” Pismo na czynniki pierwsze, mają wiele argumentów na poparcie swoich twierdzeń. Że te twierdzenia niejednokrotnie są nic niewarte, lub mocno naciąganą frazeologią, to zupełnie inna sprawa.
Odpowiedź:
Zawsze można tak powiedzieć. Co ciekawsze, w przypadku twierdzeń „racjonalistów” na temat Biblii nie tylko można tak powiedzieć, ale nawet wykazać, że ich twierdzenia niejednokrotnie są nic niewartą, naciąganą frazeologią.
Niedawno czytałem gdzieś tekst, pt. „Czy biblia sobie przeczy?”, w którym autor napisał: „Hebrajscy kopiści, przepisując księgi biblijne, byli nadzwyczaj skrupulatni.” A nieco dalej: „skrybowie mieli zasadę, żeby nie poprawiać niczego w księgach biblijnych.” No, jeżeli rzeczywiście, „nie poprawiali”, to przynajmniej się mylili.
Odpowiedź:
Ludzka rzecz pomylić się przy przepisywaniu czegoś.
Twierdzenie autora, że „opis potopu jest napisany z dwóch perspektyw, a cała relacja wydaje się nieco niespójna, nie świadczy o sprzeczności”, jest niepoważne.
Odpowiedź:
Niepoważne to raczej jest to, co pisze niejaki Motyl. To, że jakieś opisy nie są spójne, bowiem się od siebie różnią, nie znaczy jeszcze, że sprzeczne. Każde dwa opisy, dokonane nawet przez naocznych świadków jakiegoś wydarzenia, będą się od siebie różnić w szczegółach, nigdy nie będzie można ich ostatecznie uzgodnić, co nie znaczy od razu, że są sprzeczne, a opisywane wydarzenie nie nastąpiło. Sprzeczność a różnica to dwie zupełnie różne rzeczy i z logicznego punktu widzenia jedno nie równa się drugiemu.
A o czym, w takim razie to świadczy? Był jeden potop i miał określony przebieg. Dwóch autorów, naocznych świadków, relacjonuje go inaczej. Ale Autor znajdując „okoliczności łagodzące”, pyta: „ale czy jest sprzeczna”? To jest charakterystyczna linia obrony wiarygodności biblii, stosowana przez Kościół i „znawców” biblii.
Odpowiedź:
Trudno się dziwić pewnym biblistom, że ostrożnie wyciągają wnioski w stosunku do tekstu Biblii. Przecież widzenie gdzieś sprzeczności często po prostu jest efektem naszej niewiedzy. Wielu rzeczy nie wiemy tak naprawdę o tamtych czasach, kiedy pisano ST. W bardzo wielu miejscach nie rozumiemy po prostu tamtych ludzi, właśnie przez to, że wciąż nasza wiedza o tamtych czasach jest bardzo skromna. Niby te badania nad starożytnym światem posunęły się w ciągu ostatnich stu lat mocno do przodu, ale to tylko wtedy, kiedy patrzy się z punktu widzenia naszej dawnej niewiedzy. Kiedy patrzy się z perspektywy tego, co jeszcze powinniśmy wiedzieć, wciąż niewiedza jest znaczna. Jeśli ktoś redagował opowiadanie o potopie w Pięcioksięgu i rzeczywiście była tam sprzeczność, to on niby tego nie dostrzegł przy łączeniu tych opowiadań (znał przecież dobrze język, w jakim to redagowano), tylko dopiero dostrzegli to tacy geniusze jak Motyl i Agnosiewicz? Tak często się dziś mniema, że dopiero jacyś wybitni badacze w epoce Oświecenia odkryli w Biblii sprzeczności, których całe tysiące lat nikt nie mógł dostrzec (włącznie z tymi, którzy tworzyli te teksty w ST), ale wydaje mi się, że ci ateiści, którzy tak ostro jak Motyl piszą o sprzecznościach w opowiadaniu o potopie, ulegają po prostu mniemaniu o swej większej wiedzy od wiedzy tych, którzy znane nam dzisiaj z Księgi Rodzaju opowiadanie o potopie stworzyli. Bardzo łatwo ulec złudzeniu swej wielkości, także w zakresie wiedzy. Tymczasem jest tak, że im więcej człowiek wie, to tym bardziej zdaje sobie sprawę, jak mało wie. Im zaś mniej wie, tym bardziej wydaje mu się, że wie nie wiadomo ile. Nie widzę powodu, żebyśmy tak pochopnie jak Motyl musieli oceniać tamtych autorów, tym bardziej że to oni wiedzieli wszystko o swych czasach, kulturze, języku, a nie my. My już dostępu do tej wiedzy nie mamy, a wyrokujemy o tamtych pisarzach, jakbyśmy wiedzieli o ich kulturze nie wiadomo ile, nawet więcej niż oni sami. Trudno, że tak zachowuje się Motyl i jemu podobni, ich cele są jasne, przeakcentować wszystko w celu osiągnięcia swych antychrześcijańskich celów (których nawet nie maskują); ale ludzie rozsądni i rozważni, nietargani jakimiś uprzedzeniami, powinni być ostrożniejsi wobec pochopnych sądów o Piśmie. Tym samym postawa wyżej wspomnianego biblisty, który tak właśnie ostrożnie podchodzi do opowiadania o potopie, jest godna uznania.
Żadnych naukowych dowodów, tylko argumentem jest naiwne pytanie.
Odpowiedź:
Jakich niby „naukowych dowodów”? Czy krytykowany przez Motyla autor ma udowadniać, że coś, co się od siebie różni, jest sprzeczne? Niech wpierw udowodni to Motyl, niech poda naukową lub logiczną definicję sprzeczności, skoro komuś ją zarzuca. Jak na razie poza pustosłowiem nie podaje Motyl nic.
A w ogóle, skąd pewność, że to „przynajmniej dwóch synów Noego” pisało relację o potopie? Przede wszystkim na pewno nie spisali tego synowie Noego, bajkowej postaci biblijnej. Dlaczego zaraz im się przypisuje autorstwo? Dlatego, że przeżyli? Jeżeli synowie Noego poszli w ślady tatusia, który nadużywał wina, i w czasie potopu byli w stanie, w jakim ich ojciec się obnażał, to można wytłumaczyć sprzeczność relacji.
Odpowiedź:
Nie znam nikogo wśród biblistów, kto twierdziłby dziś, że synowie Noego spisali opowiadanie o potopie. To, co pisze Motyl, to jakieś nieporozumienie, a polemizuje on co najwyżej sam ze sobą.
Istniejąca różnica w opisie potopu skłania do przypuszczenia, że była ona ustnie przekazywana przez wieki z pokolenia na pokolenie, aż wreszcie ktoś ją spisał. Dlaczego w dwóch wersjach, tego nie wiemy. Potop przeszedł do żydowskiej tradycji z Babilonu, a więc zajmowanie się tu jego wiarygodnością jest bezcelowe.
Odpowiedź:
Jakoś Motyl tego nigdzie nie udowodnił. Jest to jedynie takie „ja tak mówię”, i już.
W „Gilgameszu” starszym o setki lat od biblii, nie ma podobnych sprzeczności. Jest jedna relacja, i żadnych konfabulacji.
Nauka wykazała już tyle sprzeczności, przekłamań oraz świętego, acz niezwykle pożytecznego urabiania ideologii do potrzeb w tłumaczeniach biblijnych, że doprawdy, trzeba dużo złej woli, aby bez cienia krytycyzmu bronić wiarygodności pisma św.
Odpowiedź:
„Nauka wykazała”, bo tak napisał Motyl. Jeśli to prawda, to po co w ogóle komukolwiek do szczęścia jego tekst lub strona jego szefa, Agnosiewicza? Jakoś pewnie nie jest to wcale takie oczywiste, że nauka „wykazała”.
Piszę dla Czytelników, którzy potrafią myśleć.
Odpowiedź:
Czytaj: „myśleć” tak, jak im podyktuje wcześniej Motyl.
i analizować
Odpowiedź:
Zobaczymy więc, jak umie „analizować” Motyl. Niech nam pokaże, co to jest prawdziwe „myślenie i analizowanie”.
O opinię klerykałów lub „znawców” biblii, nie dbam, bowiem zazwyczaj są to ludzie „zakochani” w Piśmie świętym, i w żadnym razie nie stać ich na jakikolwiek obiektywny osąd.
Odpowiedź:
I vice versa. Antyklerykałowie to bardzo często osobnicy agresywni, nienawidzący Biblii i chrześcijan, wypowiadający się pogardliwie o Biblii i chrześcijanach (czego dobrym przykładem jest Motyl i niniejszy jego tekst). To ma być wzór obiektywizmu na temat chrześcijaństwa? Jeśli tak, to ja dziękuję.
Chcę słów kilka poświęcić tak zwanemu „dekalogowi”, który właściwie nie wiadomo, czemu służy? W świetle „wytycznych” Jahwe, które jawią się w biblii, można wysunąć tezę, że Wszechmocny w końcu zgłupiał z nadmiaru nauk, i pogubił się w tej całej katechizacji Izraelitów.
Odpowiedź:
To już jakiś czysty bełkot.
Bibliści i tak zinterpretują niżej przytoczone sprzeczności na korzyść wiarygodności oraz boskości Pisma świętego… Oni pseudonaukowymi wywodami udowodnią, że mają rację, a ktokolwiek inaczej interpretuje zapisy Pisma św., myli się.
Odpowiedź:
Cóż, Motyl ma więc okazję wywodami „naukowymi” udowodnić, że bezdyskusyjnie są to sprzeczności. Czy ktokolwiek związał mu ręce? Chyba nikt, zobaczymy, jak mu to pójdzie.
Oto, jakie sprzeczności zalecał Jahwe „wybranemu ludowi”.
I PRZYKŁAD. Jahwe żałuje dzieła stworzenia człowieka:
„I rzekł Bóg: uczynię ludzi na obraz Nasz i podług podobieństwa Naszego..” (IMoj: I,26)
„Pożałował wtedy Wiekuisty, że stworzył człowieka na ziemi i ubolewał w sercu Swoim.” (I Moj:VI,6)
Odpowiedź:
Mamy tu do czynienia z antropomorfizmem. Jest to gatunek literacki, który polega na tym, że autor biblijny opisuje zachowania Boga przenośnie, za pomocą cech ludzkich. Tylko ignorant nie znający podstawowych gatunków literackich stosowanych przez autorów Biblii może brać to dosłownie i doszukiwać się w tym jakiejś sprzeczności z innym tekstem Biblii. Tylko ignorowanie antropomorfizmów w Biblii może doprowadzić do takich wniosków w przypadku tak dosłownej interpretacji Biblii. Zgodnie z takim rozumowaniem Bóg powinien też mieć skrzydła, jak to wynika z Ps 91,4! Równie niepoważne byłoby na przykład dosłowne branie opisów antropomorfizujących cechy zwierząt i doszukiwanie się w tym jakiejś sprzeczności z czymś innym. Jak widać, Motyl nie ma pojęcia o podstawowych gatunkach literackich stosowanych przez autorów starożytnego Bliskiego Wschodu, a już zabiera się za krytykowanie Biblii. Równie naiwne byłoby krytykować jakiegoś poetę za to, że nazwał słońce wielką pomarańczą, bo przecież słońce nie jest wielką pomarańczą.
II PRZYKŁAD. Zakaz oglądania Pana pod groźbą śmierci:
„I rzekł Wiekuisty do Mojżesza: Znijdź, przestrzeż lud, aby się nie porywał do Wiekuistego, aby widzieć, bo padłoby zeń mnóstwo.” (II Moj: XIX,5)
„I rzekł Wiekuisty do Mojżesza: Tak powiesz synom Izraela, i wyście widzieli, żem z nieba przemawiał do was.” (II Moj: XX, 22)
Odpowiedź:
Motyl nie rozumie nawet prostego tekstu. Przecież w drugim z przytoczonych przez niego tekstów nie jest powiedziane, że lud widział Boga, tylko widział, że Bóg do nich przemawia. I tylko tyle, nie jest tu wcale powiedziane, że lud „widział Boga”. Równie dobrze można by ze zdania „widzę, że rozumiesz” wnioskować, że następujący w mózgu proces rozumienia czegoś jest do uchwycenia za pomocą oczu. Nie ma między powyższymi tekstami żadnej sprzeczności.
III PRZYKŁAD. Wszechmocny deklaruje dozgonną mściwość:
„Ja, Wiekuisty, Bóg twój, Bóg zawistny, pomny winy na synach, na wnukach i prawnukach tych, którzy mnie nienawidzą.” (II Moj: XX, 5)
„Opoka, On, nieskazitelne zrządzenia Jego, bo wszystkie drogi Jego prawem. Bóg rzetelny i bez krzywdy, sprawiedliwy i prawy On.” (V Moj: XXXII, 4)
Odpowiedź:
Gdzie tu ma być sprzeczność? Czy to, że Bóg pamięta winy tych, którzy go nienawidzą, oznacza od razu, że jest to sprzeczne z tym, co podaje drugi tekst, tzn. że Bóg jest sprawiedliwy? Taka argumentacja nie ma żadnego sensu.
IV PRZYKŁAD: Raz jeszcze o „oglądaniu” Pana:
„I rzekł Wiekuisty (do Mojżesza): Nie będziesz jednak mógł zobaczyć oblicza Mojego, gdyż nie może ujrzeć Mnie człowiek i pozostać żywym.” (II Moj: XXXIII, 20)
„I rozmawiał Wiekuisty z Mojżeszem twarze w twarz, jakoby rozmawiał kto z towarzyszem swoim; poczem wracał do obozu..” (II Moj: XXXIII, 11)
Odpowiedź:
W drugim przykładzie czytamy, że Mojżesz rozmawiał z Bogiem „twarzą w twarz”. Sam sposób użycia tego zwrotu w Biblii wyklucza jednak czasem takie bezpośrednie widzenie i nie musi być rozumiany aż tak dosłownie. Dobrym przykładem tego jest Pwt 5,4, który też podaje, iż Bóg przemawiał do Żydów z płonącej góry „twarzą w twarz”, choć jednocześnie zaledwie jeden rozdział wcześniej ten sam tekst z Pwt podaje (4,15), że gdy Bóg przemawiał do Żydów z tej góry ognia, to wtedy oni „nie widzieli postaci”. Podobnie czytamy w podanym przez Motyla fragmencie Wj 33,11: „A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz (panim ‘el-panim), jak się rozmawia z przyjacielem”. Gdyby Mojżesz widział twarz Boga, nie prosiłby kilka wierszy dalej: „I rzekł Mojżesz: «Spraw, abym ujrzał Twoją chwałę»” (Wj 33,18), na co Bóg odpowiedział: „Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu” (Wj 33,20). Dalej Bóg obiecuje Mojżeszowi, że pokaże mu się tylko od tyłu, lecz swego oblicza mu nie ukaże (Wj 33,23). Jak widać po tych przykładach, biblijny zwrot „twarzą w twarz” (panim ‘el-panim) nie musi więc być rozumiany aż tak dosłownie, że ktoś ogląda czyjeś oblicze, patrząc mu w oczy. Zwrot ten może opisywać jedynie sam fakt przebywania w pobliżu kogoś. Motyl nie widzi tego w przypadku „cytowanego” przez niego Wj 33,11, bo wyrwał go z kontekstu. Gdyby przeczytał ten tekst choćby do wersu 23, to zobaczyłby sam, że zwrot panim ‘el-panim nie musi być rozumiany aż tak dosłownie, że ktoś ogląda czyjąś twarz. Nie ma tu więc sprzeczności z wersem poprzednim, w którym Bóg mówi, że człowiek nie może patrzeć na Boga.
V PRZYKŁAD. O pohańbieniu niewiasty:
„A kto shańbi kobietę zamężną, kto shańbi żonę bliźniego swego, wydani będą na śmierć, hańbiący i shańbiona.” (III Moj: XX, 10)
„A gdy pan spał z kobietą i obcował z nią a ona niewolnicą, oddaną mężowi, lecz jeszcze nie wykupiona, albo wolnością jeszcze niedarowaną; śledztwo niechaj będzie, nie będą zabici, gdyż zwolniona nie była.” (III Moj: XIX, 20)
Odpowiedź:
Drugi tekst mówi o kobiecie jeszcze niezamężnej, pierwszy o mężatce. Dotyczą więc ich różne kary prawa o różnej surowości. Nie ma tu sprzeczności, bo teksty te dotyczą kobiet o różnym statusie matrymonialnym. Nie może być sprzeczności między tekstami, które mówią o czymś innym. Powyższe zestawienie jest naciągane – lub w najlepszym przypadku czysto omyłkowe.
VI PRZYKŁAD. O cudzoziemcach:
„A gdy zamieszka u ciebie cudzoziemiec, w kraju waszym, nie uciskajcie go! Jak każdy z krajowców między wami będzie u was cudzoziemiec, zamieszkały przy was, i będziesz go miłował jak samego siebie; gdyż cudzoziemcami byliście na ziemi Micraim [tj. Egpit – przyp.BM].” (III Moj: XIX, 33-34)
„Cudzoziemcowi możesz lichwę dawać, ale bratu twemu nie dawaj lichwy, aby błogosławił ci Wiekuisty, Bóg, twój we wszelkim przedsięwzięciu rąk twoich, na ziemi, do której wchodzisz, abyś ją posiadł.” (V Moj: XXIII, 21)
Odpowiedź:
Tutaj jak wyżej. Teksty te tyczą się zupełnie różnych spraw. Pożyczanie na procent nie ma nic wspólnego z „uciskaniem innych narodów”. Przecież to niepoważne. Równie dobrze można by dziś oskarżać o „uciskanie narodów” banki kredytowe, które pożyczają innym na procent. Powyższe zestawienie Motyla jest wręcz absurdalne.
VII PRZYKŁAD. Jahwe nakazuje okraść Egipcjan:
„Nie kradnij” (II Moj: XX, 15)
„A tak wyciągnę rękę Moją i porażę Micraim wszystkimi cudami Moimi, których dokonam pośród niego. (..) i będzie, że gdy pójdziecie, nie pójdziecie z niczym. Lecz wypożyczy każda niewiasta u sąsiadki swojej i u mieszkanki domu swego – naczyń srebrnych i naczyń złotych i szat i włożycie to na synów waszych i na córki wasze i złupicie Micrejczyków.” (II Moj: III, 20-22; II Moj: XII, 35-36)
Odpowiedź:
Żydzi i chrześcijanie wierzą, że prawo moralne zawarte w siedmiu ostatnich przykazaniach Dekalogu obowiązuje wszystkich ludzi, że to jest prawo naturalne. Jednak interpretacja tej moralności za czasów Mojżesza różniła się wielce od chrześcijańskiej interpretacji moralności, którą Motyl chce transportować do starożytności. Przykazania są normami życia wewnątrz pewnej wspólnoty. Zupełnie inaczej traktowano wroga, który dla Żydów nie był bliźnim (por. Mt 5,43). Na przykładzie nierządnicy Rachab (Joz 2,4-21), której zachowanie według dzisiejszych norm obyczajowych kwalifikowało się jako zdrada własnego narodu, w Hbr 11,31 zasługuje na pochwałę za to, że „przyjęła gościnnie wysłanych na zwiady”. Egipcjanie byli dla Żydów narodem wrogim, tak więc pozyskanie ich srebra i złota nie było zgodnie z ówczesną moralnością kradzieżą, lecz złupieniem wroga. Przemyślność zaś, która pozwoliła obejść się bez strat własnych – taktyką wojenną.
VIII PRZYKŁAD. Jahwe nakazuje zabijać:
„Nie zabijaj” (II Moj: XX, 13)
„Jeżeliby miał kto syna rozpustnego i krnąbrnego, któryby nie słuchał głosu ojca swego i głosu matki swojej… ukamienują go wszyscy mieszkańcy miasta kamieniami na śmierć.” (V Moj: XXI, 18-21)
„Kto uderzy ojca swego, albo matkę swoją, śmiercią ukarany będzie.” (II Moj. XXI, 1)
„Jeżeli w podkopie schwytany będzie złodziej, a pobitym zostanie na śmierć, nie będzie o niego winy krwi.” (tamże: XXII,1)
„Kto ofiaruje bogom, oprócz Wiekuistemu, wytępiony będzie.” (tamże: XXII,19)
„Tedy rzekł Wiekuisty do Mojżesza: Wyprowadź bluźniercę za obóz i niech… ukamienuje go zbór cały.” (III Moj: XXIV,14)
„Jeślibyś usłyszał, że w którymkolwiek z miast twoich.. powiadają.. pójdźmy, a służmy bogom cudzym.. to pozabijaj mieszkańców miasta tego ostrzem miecza.. i bydło też podaj ostrzu miecza.” (V Mój: XIII,13-16)
Odpowiedź:
Bóg w Dekalogu zakazuje mordować. Nie znaczy to jednak, że nie może ustanawiać kary śmierci za przekroczenie swych praw. On jest dawcą życia, On może je odbierać. Równie absurdalne byłoby wytykanie np. policji niekonsekwencji tylko dlatego, że w celu obrony prawa i czyjegoś życia pozbawia przestępcę życia (np. terrorystę). Nie ma pomiędzy powyższymi tekstami żadnej sprzeczności.
IX PRZYKŁAD. O miłości bliźniego:
„Nie miej w nienawiści brata twojego w sercu twoim i napominać napominaj bliźniego twego, abyś nie ponosił grzechu za niego; nie pomstuj i nie chowaj gniewu na synów narodu twego, a miłuj bliźniego twego jak samego siebie: jam Wiekuisty.” (III Moj: XIX: 16-18)
„Jeżeli zaś zajdzie wypadek, tedy ustanowisz życie za życie, jeżeli oko za oko; jeżeli ząb za ząb; jeżeli ręka za rękę; jeżeli noga za nogę.” (II Moj: XXI, 23-24)
„Złamanie za złamanie; oko za oko; ząb za ząb: jako on zadał kalectwo człowiekowi, tak i jemu niech zadane będzie.” (III Moj: XXIV,20)
Odpowiedź:
Tu podobnie jak wyżej. Żydzi mają się miłować. Przytoczony wyżej tekst z Lb 19,16-18 podaje jednak, że „jeśli zajdzie taka potrzeba”, należy w sposób surowy wobec złoczyńcy zastosować prawo odwetu, aby zło nie pleniło się bezkarnie. Nie ma tu sprzeczności. Miłość to nie pobłażliwość dla osobników stwarzających zagrożenie dla życia lub zdrowia innych.
X PRZYKŁAD. O tym, że bóg kocha wszystkich ludzi.
„Bo też miłuje On (Bóg) ludy..” (V Moj: XXXII,3)
„Oto ustawy i prawa, które starać się powinniście spełniać na ziemi, którą oddaje Wiekuisty, Bóg ojców twoich, tobie, abyś ją posiadł po wszystkie dni, w których żyć będziesz na ziemi: do szczętu zburzycie wszystkie miejsca, na których służyły narody, którymi zawładniecie, bogom swoim.. I rozwalicie ofiarnice ich, i skruszycie posągi ich i poświęcone gaje ich spalicie, rzeźby też bóstw ich rozbijecie, a zgładzicie imię ich z miejsca onego.” (V Moj: XII,1-3)
Odpowiedź:
Nie ma tu sprzeczności. To, że Bóg miłuje wszystkie ludy, nie znaczy, że toleruje ich kulty obcych bogów i bałwochwalstwo. Powyższy przykład jest bardzo naciągany.
Tu widzimy wyraźne zaczątki nietolerancji religijnej.. Dekalog jest deklaracją praw boga, który dla swych wyznawców zabijał „wszystkie pierworodztwa w ziemi egipskiej”
Odpowiedź:
Jak wyżej. Jeśli Bóg jest dawcą życia, może je odbierać, kiedy tylko zechce. Nie świadczy to o żadnej niekonsekwencji Boga. Wręcz przeciwnie. Bóg to nie bezmyślna maszyna, która musi działać wedle raz ustalonego kodeksu postępowania, danego przecież ludziom, a nie sobie samemu.
Nasuwa się pytanie: w końcu zabijać, czy nie? Kraść czy nie kraść? W końcu można jedno i drugie!
Odpowiedź:
W zależności od sytuacji można lub nie można czynić czegoś. Nie ma w tym niekonsekwencji, podobnie jak nie ma niekonsekwencji w tym, że np. żołnierz raz broni jednych, drugi raz zaś zabija drugich. Zabija, aby uniknąć jeszcze większej liczby ofiar.
Okazuje się, że jednakowo obowiązują nakazy jak i zakazy, które wyłożył Wszechmocny (zob. więcej: „relatywizm etyczny Biblii”, str.2076).
Odpowiedź:
Cały sęk w tym, że niejednakowo, bo w każdej sytuacji inaczej. Motyl tego oczywiście nie widzi, bo wyizolował teksty Biblii z kontekstu, stąd wydaje mu się, że wszystkie one dotyczą bez żadnej różnicy jednej i tej samej sytuacji. Tak nie jest.
Biblia jest kodeksem postępowania Izraelitów wobec „obcych”; ich kodeksem moralnym, etycznym oraz karnym. Była drogowskazem dla ludu Mojżesza, kilka tysięcy lat temu
Kościół dobrze wiedział co robi, zakazując przez całe stulecia czytania wiernym Pisma świętego.
Odpowiedź:
Biorąc pod uwagę obecną umiejętność czytania ludzi, dziś jest już nie możliwy taki zakaz. Jednak umiejętność czytania nie oznacza jeszcze rozumienia tego, co się czyta, stąd mamy potem takie wpadki u niektórych przy czytaniu Biblii. Zainteresowanych zaś tym, czy Kościół naprawdę zakazywał czytania Pisma Świętego, odsyłam do tekstu Jacka Salija na ten temat[2].
Dopiero w wyniku rewolty Marcina Lutra biblia stała się powszechnie dostępną.
Z postępem wiedzy zmniejsza się zakres cudów. Miłośnicy oraz adoratorzy biblii są tak ograniczeni w jej postrzeganiu, że widzą tylko jej boskość, a nie tło, w jakim majaczą święte teksty. Oni będą rozbierać każde słowo, analizować je, interpretować, a na krok nie zbliżą się do prawdy.
Odpowiedź:
Co jednak robią przeciwnicy Biblii? Czy oni też nie rozbierają ją na części, wyrywając nagminnie z kontekstu pojedyncze zdania i nadając im własny kontekst? Przecież widać to wręcz na każdym kroku.
Jak było widać wyżej, zarzuty Motyla co do domniemanych przez niego sprzeczności w Starym Testamencie opierają się na nieporozumieniach i jego nieumiejętnym odczytaniu tekstów, które krytykuje.
Jan Lewandowski
Polemika:
Naukowiec, który by dowodził, że krążenie pierwiastków jest prawem przyrody; że cząstka, będąca dzisiaj składnikiem ciała każdego człowieka, nawet Nieomylnego Wojtyły, jutro może stać się własnością rośliny, a następnie osła lub innego „nieczystego” zwierzęcia, aby znowu powrócić do innego człowieka, a więc, gdyby ten naukowiec dowodził takiej metasomatozy (na wzór pogańskiej metampsychozy), uniemożliwiającej zmartwychwstanie – będzie przeklęty.
Odpowiedź:
Wstęp jest błyskotliwy, nie ma co.
Bibliści, skłonni „rozbierać” Pismo na czynniki pierwsze, mają wiele argumentów na poparcie swoich twierdzeń. Że te twierdzenia niejednokrotnie są nic niewarte, lub mocno naciąganą frazeologią, to zupełnie inna sprawa.
Odpowiedź:
Zawsze można tak powiedzieć. Co ciekawsze, w przypadku twierdzeń „racjonalistów” na temat Biblii nie tylko można tak powiedzieć, ale nawet wykazać, że ich twierdzenia niejednokrotnie są nic niewartą, naciąganą frazeologią.
Niedawno czytałem gdzieś tekst, pt. „Czy biblia sobie przeczy?”, w którym autor napisał: „Hebrajscy kopiści, przepisując księgi biblijne, byli nadzwyczaj skrupulatni.” A nieco dalej: „skrybowie mieli zasadę, żeby nie poprawiać niczego w księgach biblijnych.” No, jeżeli rzeczywiście, „nie poprawiali”, to przynajmniej się mylili.
Odpowiedź:
Ludzka rzecz pomylić się przy przepisywaniu czegoś.
Twierdzenie autora, że „opis potopu jest napisany z dwóch perspektyw, a cała relacja wydaje się nieco niespójna, nie świadczy o sprzeczności”, jest niepoważne.
Odpowiedź:
Niepoważne to raczej jest to, co pisze niejaki Motyl. To, że jakieś opisy nie są spójne, bowiem się od siebie różnią, nie znaczy jeszcze, że sprzeczne. Każde dwa opisy, dokonane nawet przez naocznych świadków jakiegoś wydarzenia, będą się od siebie różnić w szczegółach, nigdy nie będzie można ich ostatecznie uzgodnić, co nie znaczy od razu, że są sprzeczne, a opisywane wydarzenie nie nastąpiło. Sprzeczność a różnica to dwie zupełnie różne rzeczy i z logicznego punktu widzenia jedno nie równa się drugiemu.
A o czym, w takim razie to świadczy? Był jeden potop i miał określony przebieg. Dwóch autorów, naocznych świadków, relacjonuje go inaczej. Ale Autor znajdując „okoliczności łagodzące”, pyta: „ale czy jest sprzeczna”? To jest charakterystyczna linia obrony wiarygodności biblii, stosowana przez Kościół i „znawców” biblii.
Odpowiedź:
Trudno się dziwić pewnym biblistom, że ostrożnie wyciągają wnioski w stosunku do tekstu Biblii. Przecież widzenie gdzieś sprzeczności często po prostu jest efektem naszej niewiedzy. Wielu rzeczy nie wiemy tak naprawdę o tamtych czasach, kiedy pisano ST. W bardzo wielu miejscach nie rozumiemy po prostu tamtych ludzi, właśnie przez to, że wciąż nasza wiedza o tamtych czasach jest bardzo skromna. Niby te badania nad starożytnym światem posunęły się w ciągu ostatnich stu lat mocno do przodu, ale to tylko wtedy, kiedy patrzy się z punktu widzenia naszej dawnej niewiedzy. Kiedy patrzy się z perspektywy tego, co jeszcze powinniśmy wiedzieć, wciąż niewiedza jest znaczna. Jeśli ktoś redagował opowiadanie o potopie w Pięcioksięgu i rzeczywiście była tam sprzeczność, to on niby tego nie dostrzegł przy łączeniu tych opowiadań (znał przecież dobrze język, w jakim to redagowano), tylko dopiero dostrzegli to tacy geniusze jak Motyl i Agnosiewicz? Tak często się dziś mniema, że dopiero jacyś wybitni badacze w epoce Oświecenia odkryli w Biblii sprzeczności, których całe tysiące lat nikt nie mógł dostrzec (włącznie z tymi, którzy tworzyli te teksty w ST), ale wydaje mi się, że ci ateiści, którzy tak ostro jak Motyl piszą o sprzecznościach w opowiadaniu o potopie, ulegają po prostu mniemaniu o swej większej wiedzy od wiedzy tych, którzy znane nam dzisiaj z Księgi Rodzaju opowiadanie o potopie stworzyli. Bardzo łatwo ulec złudzeniu swej wielkości, także w zakresie wiedzy. Tymczasem jest tak, że im więcej człowiek wie, to tym bardziej zdaje sobie sprawę, jak mało wie. Im zaś mniej wie, tym bardziej wydaje mu się, że wie nie wiadomo ile. Nie widzę powodu, żebyśmy tak pochopnie jak Motyl musieli oceniać tamtych autorów, tym bardziej że to oni wiedzieli wszystko o swych czasach, kulturze, języku, a nie my. My już dostępu do tej wiedzy nie mamy, a wyrokujemy o tamtych pisarzach, jakbyśmy wiedzieli o ich kulturze nie wiadomo ile, nawet więcej niż oni sami. Trudno, że tak zachowuje się Motyl i jemu podobni, ich cele są jasne, przeakcentować wszystko w celu osiągnięcia swych antychrześcijańskich celów (których nawet nie maskują); ale ludzie rozsądni i rozważni, nietargani jakimiś uprzedzeniami, powinni być ostrożniejsi wobec pochopnych sądów o Piśmie. Tym samym postawa wyżej wspomnianego biblisty, który tak właśnie ostrożnie podchodzi do opowiadania o potopie, jest godna uznania.
Żadnych naukowych dowodów, tylko argumentem jest naiwne pytanie.
Odpowiedź:
Jakich niby „naukowych dowodów”? Czy krytykowany przez Motyla autor ma udowadniać, że coś, co się od siebie różni, jest sprzeczne? Niech wpierw udowodni to Motyl, niech poda naukową lub logiczną definicję sprzeczności, skoro komuś ją zarzuca. Jak na razie poza pustosłowiem nie podaje Motyl nic.
A w ogóle, skąd pewność, że to „przynajmniej dwóch synów Noego” pisało relację o potopie? Przede wszystkim na pewno nie spisali tego synowie Noego, bajkowej postaci biblijnej. Dlaczego zaraz im się przypisuje autorstwo? Dlatego, że przeżyli? Jeżeli synowie Noego poszli w ślady tatusia, który nadużywał wina, i w czasie potopu byli w stanie, w jakim ich ojciec się obnażał, to można wytłumaczyć sprzeczność relacji.
Odpowiedź:
Nie znam nikogo wśród biblistów, kto twierdziłby dziś, że synowie Noego spisali opowiadanie o potopie. To, co pisze Motyl, to jakieś nieporozumienie, a polemizuje on co najwyżej sam ze sobą.
Istniejąca różnica w opisie potopu skłania do przypuszczenia, że była ona ustnie przekazywana przez wieki z pokolenia na pokolenie, aż wreszcie ktoś ją spisał. Dlaczego w dwóch wersjach, tego nie wiemy. Potop przeszedł do żydowskiej tradycji z Babilonu, a więc zajmowanie się tu jego wiarygodnością jest bezcelowe.
Odpowiedź:
Jakoś Motyl tego nigdzie nie udowodnił. Jest to jedynie takie „ja tak mówię”, i już.
W „Gilgameszu” starszym o setki lat od biblii, nie ma podobnych sprzeczności. Jest jedna relacja, i żadnych konfabulacji.
Nauka wykazała już tyle sprzeczności, przekłamań oraz świętego, acz niezwykle pożytecznego urabiania ideologii do potrzeb w tłumaczeniach biblijnych, że doprawdy, trzeba dużo złej woli, aby bez cienia krytycyzmu bronić wiarygodności pisma św.
Odpowiedź:
„Nauka wykazała”, bo tak napisał Motyl. Jeśli to prawda, to po co w ogóle komukolwiek do szczęścia jego tekst lub strona jego szefa, Agnosiewicza? Jakoś pewnie nie jest to wcale takie oczywiste, że nauka „wykazała”.
Piszę dla Czytelników, którzy potrafią myśleć.
Odpowiedź:
Czytaj: „myśleć” tak, jak im podyktuje wcześniej Motyl.
i analizować
Odpowiedź:
Zobaczymy więc, jak umie „analizować” Motyl. Niech nam pokaże, co to jest prawdziwe „myślenie i analizowanie”.
O opinię klerykałów lub „znawców” biblii, nie dbam, bowiem zazwyczaj są to ludzie „zakochani” w Piśmie świętym, i w żadnym razie nie stać ich na jakikolwiek obiektywny osąd.
Odpowiedź:
I vice versa. Antyklerykałowie to bardzo często osobnicy agresywni, nienawidzący Biblii i chrześcijan, wypowiadający się pogardliwie o Biblii i chrześcijanach (czego dobrym przykładem jest Motyl i niniejszy jego tekst). To ma być wzór obiektywizmu na temat chrześcijaństwa? Jeśli tak, to ja dziękuję.
Chcę słów kilka poświęcić tak zwanemu „dekalogowi”, który właściwie nie wiadomo, czemu służy? W świetle „wytycznych” Jahwe, które jawią się w biblii, można wysunąć tezę, że Wszechmocny w końcu zgłupiał z nadmiaru nauk, i pogubił się w tej całej katechizacji Izraelitów.
Odpowiedź:
To już jakiś czysty bełkot.
Bibliści i tak zinterpretują niżej przytoczone sprzeczności na korzyść wiarygodności oraz boskości Pisma świętego… Oni pseudonaukowymi wywodami udowodnią, że mają rację, a ktokolwiek inaczej interpretuje zapisy Pisma św., myli się.
Odpowiedź:
Cóż, Motyl ma więc okazję wywodami „naukowymi” udowodnić, że bezdyskusyjnie są to sprzeczności. Czy ktokolwiek związał mu ręce? Chyba nikt, zobaczymy, jak mu to pójdzie.
Oto, jakie sprzeczności zalecał Jahwe „wybranemu ludowi”.
I PRZYKŁAD. Jahwe żałuje dzieła stworzenia człowieka:
„I rzekł Bóg: uczynię ludzi na obraz Nasz i podług podobieństwa Naszego..” (IMoj: I,26)
„Pożałował wtedy Wiekuisty, że stworzył człowieka na ziemi i ubolewał w sercu Swoim.” (I Moj:VI,6)
Odpowiedź:
Mamy tu do czynienia z antropomorfizmem. Jest to gatunek literacki, który polega na tym, że autor biblijny opisuje zachowania Boga przenośnie, za pomocą cech ludzkich. Tylko ignorant nie znający podstawowych gatunków literackich stosowanych przez autorów Biblii może brać to dosłownie i doszukiwać się w tym jakiejś sprzeczności z innym tekstem Biblii. Tylko ignorowanie antropomorfizmów w Biblii może doprowadzić do takich wniosków w przypadku tak dosłownej interpretacji Biblii. Zgodnie z takim rozumowaniem Bóg powinien też mieć skrzydła, jak to wynika z Ps 91,4! Równie niepoważne byłoby na przykład dosłowne branie opisów antropomorfizujących cechy zwierząt i doszukiwanie się w tym jakiejś sprzeczności z czymś innym. Jak widać, Motyl nie ma pojęcia o podstawowych gatunkach literackich stosowanych przez autorów starożytnego Bliskiego Wschodu, a już zabiera się za krytykowanie Biblii. Równie naiwne byłoby krytykować jakiegoś poetę za to, że nazwał słońce wielką pomarańczą, bo przecież słońce nie jest wielką pomarańczą.
II PRZYKŁAD. Zakaz oglądania Pana pod groźbą śmierci:
„I rzekł Wiekuisty do Mojżesza: Znijdź, przestrzeż lud, aby się nie porywał do Wiekuistego, aby widzieć, bo padłoby zeń mnóstwo.” (II Moj: XIX,5)
„I rzekł Wiekuisty do Mojżesza: Tak powiesz synom Izraela, i wyście widzieli, żem z nieba przemawiał do was.” (II Moj: XX, 22)
Odpowiedź:
Motyl nie rozumie nawet prostego tekstu. Przecież w drugim z przytoczonych przez niego tekstów nie jest powiedziane, że lud widział Boga, tylko widział, że Bóg do nich przemawia. I tylko tyle, nie jest tu wcale powiedziane, że lud „widział Boga”. Równie dobrze można by ze zdania „widzę, że rozumiesz” wnioskować, że następujący w mózgu proces rozumienia czegoś jest do uchwycenia za pomocą oczu. Nie ma między powyższymi tekstami żadnej sprzeczności.
III PRZYKŁAD. Wszechmocny deklaruje dozgonną mściwość:
„Ja, Wiekuisty, Bóg twój, Bóg zawistny, pomny winy na synach, na wnukach i prawnukach tych, którzy mnie nienawidzą.” (II Moj: XX, 5)
„Opoka, On, nieskazitelne zrządzenia Jego, bo wszystkie drogi Jego prawem. Bóg rzetelny i bez krzywdy, sprawiedliwy i prawy On.” (V Moj: XXXII, 4)
Odpowiedź:
Gdzie tu ma być sprzeczność? Czy to, że Bóg pamięta winy tych, którzy go nienawidzą, oznacza od razu, że jest to sprzeczne z tym, co podaje drugi tekst, tzn. że Bóg jest sprawiedliwy? Taka argumentacja nie ma żadnego sensu.
IV PRZYKŁAD: Raz jeszcze o „oglądaniu” Pana:
„I rzekł Wiekuisty (do Mojżesza): Nie będziesz jednak mógł zobaczyć oblicza Mojego, gdyż nie może ujrzeć Mnie człowiek i pozostać żywym.” (II Moj: XXXIII, 20)
„I rozmawiał Wiekuisty z Mojżeszem twarze w twarz, jakoby rozmawiał kto z towarzyszem swoim; poczem wracał do obozu..” (II Moj: XXXIII, 11)
Odpowiedź:
W drugim przykładzie czytamy, że Mojżesz rozmawiał z Bogiem „twarzą w twarz”. Sam sposób użycia tego zwrotu w Biblii wyklucza jednak czasem takie bezpośrednie widzenie i nie musi być rozumiany aż tak dosłownie. Dobrym przykładem tego jest Pwt 5,4, który też podaje, iż Bóg przemawiał do Żydów z płonącej góry „twarzą w twarz”, choć jednocześnie zaledwie jeden rozdział wcześniej ten sam tekst z Pwt podaje (4,15), że gdy Bóg przemawiał do Żydów z tej góry ognia, to wtedy oni „nie widzieli postaci”. Podobnie czytamy w podanym przez Motyla fragmencie Wj 33,11: „A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz (panim ‘el-panim), jak się rozmawia z przyjacielem”. Gdyby Mojżesz widział twarz Boga, nie prosiłby kilka wierszy dalej: „I rzekł Mojżesz: «Spraw, abym ujrzał Twoją chwałę»” (Wj 33,18), na co Bóg odpowiedział: „Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu” (Wj 33,20). Dalej Bóg obiecuje Mojżeszowi, że pokaże mu się tylko od tyłu, lecz swego oblicza mu nie ukaże (Wj 33,23). Jak widać po tych przykładach, biblijny zwrot „twarzą w twarz” (panim ‘el-panim) nie musi więc być rozumiany aż tak dosłownie, że ktoś ogląda czyjeś oblicze, patrząc mu w oczy. Zwrot ten może opisywać jedynie sam fakt przebywania w pobliżu kogoś. Motyl nie widzi tego w przypadku „cytowanego” przez niego Wj 33,11, bo wyrwał go z kontekstu. Gdyby przeczytał ten tekst choćby do wersu 23, to zobaczyłby sam, że zwrot panim ‘el-panim nie musi być rozumiany aż tak dosłownie, że ktoś ogląda czyjąś twarz. Nie ma tu więc sprzeczności z wersem poprzednim, w którym Bóg mówi, że człowiek nie może patrzeć na Boga.
V PRZYKŁAD. O pohańbieniu niewiasty:
„A kto shańbi kobietę zamężną, kto shańbi żonę bliźniego swego, wydani będą na śmierć, hańbiący i shańbiona.” (III Moj: XX, 10)
„A gdy pan spał z kobietą i obcował z nią a ona niewolnicą, oddaną mężowi, lecz jeszcze nie wykupiona, albo wolnością jeszcze niedarowaną; śledztwo niechaj będzie, nie będą zabici, gdyż zwolniona nie była.” (III Moj: XIX, 20)
Odpowiedź:
Drugi tekst mówi o kobiecie jeszcze niezamężnej, pierwszy o mężatce. Dotyczą więc ich różne kary prawa o różnej surowości. Nie ma tu sprzeczności, bo teksty te dotyczą kobiet o różnym statusie matrymonialnym. Nie może być sprzeczności między tekstami, które mówią o czymś innym. Powyższe zestawienie jest naciągane – lub w najlepszym przypadku czysto omyłkowe.
VI PRZYKŁAD. O cudzoziemcach:
„A gdy zamieszka u ciebie cudzoziemiec, w kraju waszym, nie uciskajcie go! Jak każdy z krajowców między wami będzie u was cudzoziemiec, zamieszkały przy was, i będziesz go miłował jak samego siebie; gdyż cudzoziemcami byliście na ziemi Micraim [tj. Egpit – przyp.BM].” (III Moj: XIX, 33-34)
„Cudzoziemcowi możesz lichwę dawać, ale bratu twemu nie dawaj lichwy, aby błogosławił ci Wiekuisty, Bóg, twój we wszelkim przedsięwzięciu rąk twoich, na ziemi, do której wchodzisz, abyś ją posiadł.” (V Moj: XXIII, 21)
Odpowiedź:
Tutaj jak wyżej. Teksty te tyczą się zupełnie różnych spraw. Pożyczanie na procent nie ma nic wspólnego z „uciskaniem innych narodów”. Przecież to niepoważne. Równie dobrze można by dziś oskarżać o „uciskanie narodów” banki kredytowe, które pożyczają innym na procent. Powyższe zestawienie Motyla jest wręcz absurdalne.
VII PRZYKŁAD. Jahwe nakazuje okraść Egipcjan:
„Nie kradnij” (II Moj: XX, 15)
„A tak wyciągnę rękę Moją i porażę Micraim wszystkimi cudami Moimi, których dokonam pośród niego. (..) i będzie, że gdy pójdziecie, nie pójdziecie z niczym. Lecz wypożyczy każda niewiasta u sąsiadki swojej i u mieszkanki domu swego – naczyń srebrnych i naczyń złotych i szat i włożycie to na synów waszych i na córki wasze i złupicie Micrejczyków.” (II Moj: III, 20-22; II Moj: XII, 35-36)
Odpowiedź:
Żydzi i chrześcijanie wierzą, że prawo moralne zawarte w siedmiu ostatnich przykazaniach Dekalogu obowiązuje wszystkich ludzi, że to jest prawo naturalne. Jednak interpretacja tej moralności za czasów Mojżesza różniła się wielce od chrześcijańskiej interpretacji moralności, którą Motyl chce transportować do starożytności. Przykazania są normami życia wewnątrz pewnej wspólnoty. Zupełnie inaczej traktowano wroga, który dla Żydów nie był bliźnim (por. Mt 5,43). Na przykładzie nierządnicy Rachab (Joz 2,4-21), której zachowanie według dzisiejszych norm obyczajowych kwalifikowało się jako zdrada własnego narodu, w Hbr 11,31 zasługuje na pochwałę za to, że „przyjęła gościnnie wysłanych na zwiady”. Egipcjanie byli dla Żydów narodem wrogim, tak więc pozyskanie ich srebra i złota nie było zgodnie z ówczesną moralnością kradzieżą, lecz złupieniem wroga. Przemyślność zaś, która pozwoliła obejść się bez strat własnych – taktyką wojenną.
VIII PRZYKŁAD. Jahwe nakazuje zabijać:
„Nie zabijaj” (II Moj: XX, 13)
„Jeżeliby miał kto syna rozpustnego i krnąbrnego, któryby nie słuchał głosu ojca swego i głosu matki swojej… ukamienują go wszyscy mieszkańcy miasta kamieniami na śmierć.” (V Moj: XXI, 18-21)
„Kto uderzy ojca swego, albo matkę swoją, śmiercią ukarany będzie.” (II Moj. XXI, 1)
„Jeżeli w podkopie schwytany będzie złodziej, a pobitym zostanie na śmierć, nie będzie o niego winy krwi.” (tamże: XXII,1)
„Kto ofiaruje bogom, oprócz Wiekuistemu, wytępiony będzie.” (tamże: XXII,19)
„Tedy rzekł Wiekuisty do Mojżesza: Wyprowadź bluźniercę za obóz i niech… ukamienuje go zbór cały.” (III Moj: XXIV,14)
„Jeślibyś usłyszał, że w którymkolwiek z miast twoich.. powiadają.. pójdźmy, a służmy bogom cudzym.. to pozabijaj mieszkańców miasta tego ostrzem miecza.. i bydło też podaj ostrzu miecza.” (V Mój: XIII,13-16)
Odpowiedź:
Bóg w Dekalogu zakazuje mordować. Nie znaczy to jednak, że nie może ustanawiać kary śmierci za przekroczenie swych praw. On jest dawcą życia, On może je odbierać. Równie absurdalne byłoby wytykanie np. policji niekonsekwencji tylko dlatego, że w celu obrony prawa i czyjegoś życia pozbawia przestępcę życia (np. terrorystę). Nie ma pomiędzy powyższymi tekstami żadnej sprzeczności.
IX PRZYKŁAD. O miłości bliźniego:
„Nie miej w nienawiści brata twojego w sercu twoim i napominać napominaj bliźniego twego, abyś nie ponosił grzechu za niego; nie pomstuj i nie chowaj gniewu na synów narodu twego, a miłuj bliźniego twego jak samego siebie: jam Wiekuisty.” (III Moj: XIX: 16-18)
„Jeżeli zaś zajdzie wypadek, tedy ustanowisz życie za życie, jeżeli oko za oko; jeżeli ząb za ząb; jeżeli ręka za rękę; jeżeli noga za nogę.” (II Moj: XXI, 23-24)
„Złamanie za złamanie; oko za oko; ząb za ząb: jako on zadał kalectwo człowiekowi, tak i jemu niech zadane będzie.” (III Moj: XXIV,20)
Odpowiedź:
Tu podobnie jak wyżej. Żydzi mają się miłować. Przytoczony wyżej tekst z Lb 19,16-18 podaje jednak, że „jeśli zajdzie taka potrzeba”, należy w sposób surowy wobec złoczyńcy zastosować prawo odwetu, aby zło nie pleniło się bezkarnie. Nie ma tu sprzeczności. Miłość to nie pobłażliwość dla osobników stwarzających zagrożenie dla życia lub zdrowia innych.
X PRZYKŁAD. O tym, że bóg kocha wszystkich ludzi.
„Bo też miłuje On (Bóg) ludy..” (V Moj: XXXII,3)
„Oto ustawy i prawa, które starać się powinniście spełniać na ziemi, którą oddaje Wiekuisty, Bóg ojców twoich, tobie, abyś ją posiadł po wszystkie dni, w których żyć będziesz na ziemi: do szczętu zburzycie wszystkie miejsca, na których służyły narody, którymi zawładniecie, bogom swoim.. I rozwalicie ofiarnice ich, i skruszycie posągi ich i poświęcone gaje ich spalicie, rzeźby też bóstw ich rozbijecie, a zgładzicie imię ich z miejsca onego.” (V Moj: XII,1-3)
Odpowiedź:
Nie ma tu sprzeczności. To, że Bóg miłuje wszystkie ludy, nie znaczy, że toleruje ich kulty obcych bogów i bałwochwalstwo. Powyższy przykład jest bardzo naciągany.
Tu widzimy wyraźne zaczątki nietolerancji religijnej.. Dekalog jest deklaracją praw boga, który dla swych wyznawców zabijał „wszystkie pierworodztwa w ziemi egipskiej”
Odpowiedź:
Jak wyżej. Jeśli Bóg jest dawcą życia, może je odbierać, kiedy tylko zechce. Nie świadczy to o żadnej niekonsekwencji Boga. Wręcz przeciwnie. Bóg to nie bezmyślna maszyna, która musi działać wedle raz ustalonego kodeksu postępowania, danego przecież ludziom, a nie sobie samemu.
Nasuwa się pytanie: w końcu zabijać, czy nie? Kraść czy nie kraść? W końcu można jedno i drugie!
Odpowiedź:
W zależności od sytuacji można lub nie można czynić czegoś. Nie ma w tym niekonsekwencji, podobnie jak nie ma niekonsekwencji w tym, że np. żołnierz raz broni jednych, drugi raz zaś zabija drugich. Zabija, aby uniknąć jeszcze większej liczby ofiar.
Okazuje się, że jednakowo obowiązują nakazy jak i zakazy, które wyłożył Wszechmocny (zob. więcej: „relatywizm etyczny Biblii”, str.2076).
Odpowiedź:
Cały sęk w tym, że niejednakowo, bo w każdej sytuacji inaczej. Motyl tego oczywiście nie widzi, bo wyizolował teksty Biblii z kontekstu, stąd wydaje mu się, że wszystkie one dotyczą bez żadnej różnicy jednej i tej samej sytuacji. Tak nie jest.
Biblia jest kodeksem postępowania Izraelitów wobec „obcych”; ich kodeksem moralnym, etycznym oraz karnym. Była drogowskazem dla ludu Mojżesza, kilka tysięcy lat temu
Kościół dobrze wiedział co robi, zakazując przez całe stulecia czytania wiernym Pisma świętego.
Odpowiedź:
Biorąc pod uwagę obecną umiejętność czytania ludzi, dziś jest już nie możliwy taki zakaz. Jednak umiejętność czytania nie oznacza jeszcze rozumienia tego, co się czyta, stąd mamy potem takie wpadki u niektórych przy czytaniu Biblii. Zainteresowanych zaś tym, czy Kościół naprawdę zakazywał czytania Pisma Świętego, odsyłam do tekstu Jacka Salija na ten temat[2].
Dopiero w wyniku rewolty Marcina Lutra biblia stała się powszechnie dostępną.
Z postępem wiedzy zmniejsza się zakres cudów. Miłośnicy oraz adoratorzy biblii są tak ograniczeni w jej postrzeganiu, że widzą tylko jej boskość, a nie tło, w jakim majaczą święte teksty. Oni będą rozbierać każde słowo, analizować je, interpretować, a na krok nie zbliżą się do prawdy.
Odpowiedź:
Co jednak robią przeciwnicy Biblii? Czy oni też nie rozbierają ją na części, wyrywając nagminnie z kontekstu pojedyncze zdania i nadając im własny kontekst? Przecież widać to wręcz na każdym kroku.
Jak było widać wyżej, zarzuty Motyla co do domniemanych przez niego sprzeczności w Starym Testamencie opierają się na nieporozumieniach i jego nieumiejętnym odczytaniu tekstów, które krytykuje.
Jan Lewandowski
P R Z Y P I S Y :
[1] Por. B. Motyl, Biblia i jej sprzeczności,http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2709.
[2] Por. J. Salij, Pytania nieobojętne, Czy Kościół zakazywał czytania Pisma świętego, http://www.mateusz.pl/ksiazki/js-pn/js-pn_52.htm.