Obserwuj wątek
Pentekostalizacja jest próbą poradzenia sobie z problemami natury duchowej, a także somatycznej, bez konieczności zmiany życia – mówi ks. prof. Marek Tatar
Z ks. prof. Markiem Tatarem rozmawia Irena Świerdzewska
Idziemy nr 2/2018
Coraz głośniej słychać o pentekostalizacji w Kościele katolickim. Czym jest to zjawisko?
Nie jest to nowy termin w teologii i w Kościele. Dotyczy przejmowania pewnych elementów z ruchów, grup czy wspólnot niekatolickich; przykładem może być nabożeństwo flagowania – uwielbienia, charakterystyczne dla wspólnot zielonoświątkowych w protestantyzmie ewangelikalnym. Wierni modlą się podczas tego nabożeństwa w nieznanym języku, prorokują, uzdrawiają chorych, wypędzają demony – co nie jest obojętne dla stanu wiary. Niebezpieczne są też przenikające do Kościoła katolickiego pewne trendy formacyjne oparte na indyferentyzmie wyznaniowym. Niszczą one elementy katolicyzmu na rzecz pewnej „spójności”, co czasem nawet błędnie tłumaczy się ekumenizmem. Ten liberalny nurt w kościele katolickim przyjmuje elementy głównie z ruchów zielonoświątkowych, podbudowując je pseudoteologią pod hasłem: „Nie możemy Ducha Świętego ograniczać”. To prawda, że „Duch tchnie, kędy chce”, ale Duch daje się jasno rozpoznać – i rozpoznajemy też znaki czasu i charyzmaty. Przecież św. Paweł poucza nas, żebyśmy rozeznawali duchy, do czego otrzymaliśmy w Kościele odpowiednie narzędzia. Nie możemy opierać się w tym względzie na odczuciach.
Jakie odniesienie ma pentekostalizacja do protestantyzmu?
Naznaczona jest duchem protestantyzmu subiektywistyczno-indywidualistycznego, który zakłada, że każdy ma prawo według Ducha – jak mówią protestanci – interpretować słowo Boże, przyjmując to, co każdemu odpowiada. Ruchy, grupy, wspólnoty i Kościoły protestanckie nie stawiają wymagań moralnych. Luter doszedł do przekonania: „Grzesz mocno, a wierz jeszcze mocniej, bo usprawiedliwiająca jest tylko wiara”. Życie moralne nie ma znaczenia, następuje rozszczepienie w wyznawaniu religijności i dostosowaniu do niej swojego życia. Ma tu miejsce ogromny konflikt antropocentryczny: skoncentrowanie człowieka na sobie; stąd również pojawiają się elementy niechrześcijańskie: próby wprowadzania medytacji zen, medytacji jogi do duchowości chrześcijańskiej.
Obok tego niebezpiecznym trendem jest nowinkarstwo i kontestowanie nauczania Kościoła katolickiego, prezentowanego jako „twarde, nieustępliwe, o charakterze feudalistycznym i fundamentalistycznym”. Już Luter mówił o „Kościele duchowym”, nieuznającym Kościoła instytucjonalnego. Stąd dziś w Kościele grupa tych, którym Kościół instytucjonalny jest niepotrzebny, wyznających religijność taką, jaka im odpowiada, zaspokajającą ich emocjonalne potrzeby.
Czym skutkuje pentekostalizcja dla katolików?
To bardzo niebezpieczna tendencja. Następuje przejście ponad prawdami wiary, z którymi niektórzy się nie zgadzają, spłycenie ich do przeżywania w kategoriach emocjonalnych, dopasowania religijności czy duchowości tylko do własnych potrzeb. W ten sposób Kościół sprowadzany jest do kwestii zaspokajania potrzeb religijnych.
Dalej, pentekostalizacja jest próbą poradzenia sobie z problemami natury duchowej, a także somatycznej, bez konieczności zmiany życia. A przecież jednym z warunków, który wiąże się z doświadczeniem charyzmatycznym, doświadczeniem uzdrowienia, jest również przemiana życia. Wystarczy odwołać się do ewangelicznego opisu uzdrowienia paralityka. Chrystus dokonuje uzdrowienia ze względu na wiarę tych, którzy przynoszą chorego – od początku istnienia Kościół taką modlitwę zanosi za innych. Ale ważne jest wówczas nawrócenie. Chrystus dokonuje najpierw uzdrowienia wewnętrznego, paralityk słyszy: „Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”, a dopiero potem: „Wstań, weź swoje łoże i chodź”. Dzisiaj największą chorobą cywilizacyjną jest choroba duszy, budowanie religijności na takim poziomie, jaki odpowiada moim subiektywnym i indywidualnym oczekiwaniom. To bardzo niebezpieczny element wybiórczego traktowania religijności, prawd wiary, Kościoła, obowiązków, które wynikają z wyznawanej wiary. Kardynał Ratzinger określa go elementem dyktatury relatywizmu, który prowadzi do subiektywnego wybierania tego, co jest dla mnie wygodne.
Jak więc traktować liczne w Kościele katolickim nabożeństwa z modlitwą o uzdrowienie?
Podczas tego typu nabożeństw słychać konkretnie: „Pan Bóg uzdrawia osobę z choroby nerek, teraz osobę z chorobą nowotworową”. Mam wątpliwości co do takiej formy: doprowadza to do sytuacji, że chorzy nie wykonują badań, nie podejmują leczenia. Czy działaniem charyzmatycznym nie będzie praca lekarza, którego Bóg obdarzył talentem profesjonalizmu w rozpoznawaniu i leczeniu choroby? Niepodejmowanie leczenia charakterystyczne było dla niektórych sekt. W innych sektach zabrania się transfuzji krwi. Kościół tego nie popiera. Poza tym to trąci ogromną naiwnością w wierze.
Jak to się stało, że do tradycyjnej polskiej religijności przeniknął pentekostalizm?
To zjawisko z początku lat 80., kiedy zaczęły pojawiać się elementy adwentystyczne ukazujące chrześcijaństwo otwarte i mocno opierające się na doświadczeniach subiektywistyczno-emocjonalnych. Pośród wierzących Kościoła katolickiego zaczęły się pojawiać określone śpiewy i publikacje, np. „Krzyż i sztylet” Davida Wilkersona (wyd. polskie 1986 r.). Pamiętam, że jako klerycy zachwycaliśmy się nimi w seminarium. Doceniam dzisiaj mądrość naszych wykładowców, którzy dbali wtedy o odpowiedni nasz stosunek do tej lektury. Mamy teraz w Polsce nasilone propagowanie elementów protestanckich, choćby rozdawanie Pisma Świętego, które nie jest kompletne, nie jest wydaniem katolickim. Przez długi czas przymykaliśmy na to oczy, uważaliśmy, że nie jest to groźne, a nagle eksplodowało.
Także Kursy Alfa wprowadziły wiele elementów pentekostalizacji. Miałem możliwość w Anglii przestudiować materiały inicjatorów Kursów Alfa, anglikańskich duchownych Nicky’ego Gumbela i Sandy’ego Millara. Nie przystają one do nauczania katolickiego. Zakładają dojrzewanie do wiary, wybór wspólnoty takiej, jaka mi odpowiada, czyli dopasowanie wiary do swoich potrzeb. Przekazują mocny ładunek emocjonalny, ale bez sakramentów. To prawda, że kurs ten został w Polsce wypełniony treściami katolickimi. Jednocześnie wprowadzono zamieszanie, bo nie należy nazywać go już Kursem Alfa. Potrzebujemy w kościele ruchów ewangelizacyjnych, ale o proweniencji katolickiej. Mamy Kurs Pawła, masę kursów ewangelizacyjnych, więc dlaczego sięgamy po środki obce Kościołowi katolickiemu?
Uważam, że jeszcze jedna sprawa odegrała istotną rolę. Otwierając się jeszcze bardziej na Kościół powszechny, jego misyjny charakter, przenosimy pewne elementy nie do końca dobrze rozumianej inkulturacji. Taniec liturgiczny, który jest w krajach afrykańskich czy amerykańskich czymś oczywistym, nam kojarzy się z zupełnie innym charakterem. Przeszczepianie takich praktyk bez odpowiedniego przygotowania budzi niejasności czy wręcz przynosi skutek przeciwny od zamierzonego. Mamy wręcz w niektórych środowiskach odchodzenie od Kościoła katolickiego.
Kiedy można mówić o działaniu Ducha Świętego w ruchach chryzmatycznych, a kiedy będzie to pentekostalizacja? Gdzie przebiega granica?
Nie chodzi o cenzurowanie Ducha Świętego. Mamy ogromną liczbę ruchów w Kościele, nie można kwestionować ich działania. Ruchy charyzmatyczne zawsze istniały w Kościele. Niestety, myśmy oddzielili w Kościele bardzo mocno sferę prawną, urzędową od charyzmatycznej, i tak powstały dzisiaj tendencje typu: „Ja jestem za Kościołem charyzmatycznym św. Pawła czy św. Jana, a ja za urzędowym św. Piotra”. Pamiętając o rozeznawaniu charyzmatów i duchów, idąc za słowami św. Pawła, trzeba pamiętać, że żaden charyzmat nie jest udzielony tylko dla jednego człowieka. Zastrzeżenia budzą się tam, gdzie pojawia się wywyższenie, pewna gloryfikacja charyzmatu i przyznawanie sobie z tego powodu wyjątkowego miejsca. Charyzmat jest przyznany dla budowania Kościoła, dla wspólnoty wierzących – a nie dla budowania pychy człowieka. To rozeznawanie charyzmatyczne dokonuje się również poprzez władzę święceń biskupa, kapłana.
Kościół nie może zmieniać tego, co Boże. Chrystus nie dał nam prawa
do zmiany podstaw wiary.
Ruchów charyzmatycznych nie należy niwelować czy rugować z Kościoła, bo one są potrzebne, są ożywieniem życia Kościoła, dzięki którym nie staje się on skostniały. Trzeba pamiętać, że pod natchnieniem Ducha nie będą zmieniane rzeczy fundamentalne w Kościele. Wszystkie dogmaty, nauczanie Kościoła – są związane z asystencją Ducha Świętego. Ograniczając Jego działanie, przeczylibyśmy sami sobie.
Co można robić w tej sprawie? Jak Ksiądz Profesor widzi rozwiązanie tego problemu?
Jestem wdzięczny biskupowi opolskiemu Andrzejowi Czai, że zwrócił uwagę na problem pentekostalizacji podczas posiedzenia Konferencji Episkopatu Polski, a wcześniej na XXVI Sympozjum dla księży rekolekcjonistów, ojców duchownych i spowiedników kapłańskich. Bardzo ważna jest bowiem formacja duchownych, by umieli towarzyszyć powstającym grupom.
Mamy katechezę w szkołach, ale już duszpasterstwo akademickie rozwija się w minimalnym stopniu. Dziś bardzo poważnym brakiem pozostaje pojęcie i rozwój katechezy dorosłych, jakoś ciągle nie możemy się jej dopracować. A przecież dorosłym potrzebna jest wiedza i świadomość, co to znaczy, że jestem katolikiem i jakie zobowiązania z tego wynikają. Warto, byśmy wrócili również do kazań katechizmowych. Ze swojej praktyki mogę powiedzieć, że w niedziele i święta posługuję w parafii, gdzie za zgodą proboszcza głoszę kazania katechizmowe. Poszukiwanie nowych doznań w Kościele wynika z niewiedzy. Potrzebna jest formacja. Dysponujemy przecież znakomitymi dokumentami Jana Pawła II, jak adhortacja Christifideles laici (1988) oraz encyklika Dominum et vivificantem (1986), gdzie są konkretne wskazania, co jest katolickie, a na co nie możemy się zgodzić. Kościół nie może zmieniać tego, co jest Boże. Chrystus nie dał nam prawa do zmiany podstaw wiary.
Ks. dr hab. Marek Tatar – profesor UKSW, prezbiter diecezji radomskiej, kierownik Katedry Mistyki Chrześcijańskiej UKSW i Podyplomowych Studiów Kierownictwa Duchowego UKSW, przewodniczący Polskiego Stowarzyszenia Teologów Duchowości, krajowy duszpasterz powołań przy Konferencji Episkopatu Polski, konsultant Komisji ds. Duchowieństwa KEP. Autor wielu artykułów i wystąpień w Polsce i poza granicami z zakresu duchowości chrześcijańskiej. Przestrzenie badawcze: duchowość chrześcijańska, mistyka, duchowość ontyczna, duchowość ekumeniczna.