Obserwuj wątek
Znajdowałem się przez pewien czas pod wpływem adwentystów. Utrzymują oni, że nadal obowiązuje zakaz spożywania mięsa ze zwierząt „nieczystych”. Ale z tym sobie jakoś poradziłem, bo w Nowym Testamencie wiele razy mówi się na ten temat coś przeciwnego (Mt 15,11; Dz 10,13-16; Rz 14,14; Kol 2,20-23; 1 Tm 4,4; Tt 1,15; Hbr 9,10). Teraz rozumiem, że zakaz ten został przez Chrystusa zniesiony, podobnie jak wszystkie inne przepisy, dotyczące czystości i nieczystości rytualnej. W świetle wypowiedzi z Hbr 13,9 przekonałem się, że rozróżnianie pokarmów czystych i nieczystych zapowiadało dla nas obowiązek rozróżniania czystych i nieczystych pokarmów dla ducha. Tylko ten pokarm duchowy, który płynie od Chrystusa, jest pokarmem czystym, wszystkie zaś duchowe światła i moce, które sprzeciwiają się Chrystusowi, są pokarmem nieczystym i należy go unikać. A więc z tym problemem sobie poradziłem.
Zupełnie jednak nie umiem sobie poradzić z zakazem spożywania krwi, o którym wspominają Dzieje Apostolskie 15,20 i 29. Jest to przecież prawo Nowego Testamentu. Dlaczego więc Kościół nie przypomina o tym zakazie i nie sprzeciwia się na przykład jedzeniu kaszanki?
Jeszcze parę innych zarządzeń Apostołów, zapisanych w Nowym Testamencie, w dzisiejszym Kościele nie obowiązuje. Na przykład Apostoł Paweł żąda stanowczo, aby kobiety nakrywały głowy podczas modlitwy (1 Kor 11,4-16). Dziś nie przywiązujemy wagi do tej sprawy. Podobnie nie prowadzi dziś Kościół instytucji wdów, na temat której istnieją dość szczegółowe przepisy w 1 Tm 5,3-16. Rzadko się też zdarza, żeby współczesnemu księdzu wolno było zastosować się ściśle do rozporządzenia: „Trwających w grzechu upominaj w obecności wszystkich, żeby także i pozostali przejmowali się lękiem” (1 Tm 5,20).
Dlaczego? Bo były to pierwsze w historii Kościoła przepisy prawa kościelnego, w tamtym czasie ogromnie pożyteczne, które jednak wraz ze zmianą warunków, które się ich domagały, przestały obowiązywać. A mówiąc ściślej: przestały obowiązywać w swojej literze, ale tym bardziej trzeba nam wnikać w ducha, z którego one powstały, i według tego ducha postępować w naszych z kolei warunkach.
Przypatrzmy się sytuacji, w której Apostołowie wydali wspomniane przez Pana prawo. Bardzo niedawno został ochrzczony pierwszy poganin, Korneliusz (Dz 10). Dla wspólnoty chrześcijańskiej, składającej się dotychczas z samych tylko Żydów, była to decyzja wysoce kontrowersyjna (Dz 11,2), nawet dla Apostoła Piotra jej podjęcie nie było czymś oczywistym, zdecydował się ochrzcić Korneliusza dopiero pod wpływem wyraźnych znaków z nieba (Dz 11,4-18). Wkrótce potem Barnaba i Szaweł wyruszają na pierwszą w historii Kościoła wyprawę misyjną do pogan (Dz 13,2nn). Owoce tej wyprawy były ogromne (Dz 13,48; 14,1). Ponieważ jednak, udzielając chrztu poganom, Apostołowie nie żądali od nich poddania się obrzezaniu ani przyjęcia innych obowiązków religii żydowskiej, w Kościele ówczesnym zaczęło się poważne zamieszanie, które groziło nawet rozłamem. Autor Dziejów Apostolskich opisuje ten kryzys w prostych słowach: „Niektórzy przybysze z Judei nauczali braci: Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni. Doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą” (Dz l5,ln). Zatem sytuacja była dla młodego Kościoła bardzo poważna.
Właśnie ze względu na tę sytuację Apostołowie zebrali się na tzw. Sobór Jerozolimski. Narady odbyły się w atmosferze radości, że Bóg również pogan wzywa do zbawienia. Wszyscy Apostołowie – nie wyłączając Jakuba, który był przywódcą chrześcijan, pochodzących z Żydów – opowiedzieli się za tym, aby na pogan przyjmujących chrzest nie nakładać jarzma prawa Mojżeszowego. Ale właśnie Apostoł Jakub, najlepiej chyba rozumiejący mentalność ludzi, którzy wszczęli cały ten spór, zaproponował sposób na jego uciszenie: niech wyznawcy Chrystusa, pochodzący z pogan „powstrzymają się od pokarmów ofiarowanych bożkom, od nierządu, od tego, co uduszone, i od krwi” (Dz 15,20). Propozycja Jakuba została przyjęta i uchwalona przez Sobór (Dz 15,29).
O co tutaj chodzi? Dlaczego w związku z tym sporem wydano właśnie takie zarządzenie? Co więcej, w zarządzeniu tym znalazła się wzmianka o nierządzie. Czyżby podczas przygotowywania pogan do chrztu nie uczono ich o przykazaniu „Nie cudzołóż”, czyżby nie przekazano im słowa Chrystusa Pana, który żądał znacznie więcej, bo mówił, że „każdy, kto pożądliwie spojrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił cudzołóstwa”? Na pewno ich tego uczono! Co zatem znaczy wzmianka o nierządzie w zarządzeniu Soboru Jerozolimskiego?
Otóż propozycja Apostoła Jakuba była niewielkim, ale niezwykle mądrym wyjściem naprzeciw ludziom, którzy przelękli się otwarcia bram Kościoła przed poganami. Jakub zaproponował mianowicie, żeby chrześcijan, nawracających się z pogaństwa, poddać łatwemu do zachowania staremu żydowskiemu prawu, które obowiązywało pogan mieszkających wśród Żydów i nie zamierzających przyjąć religii Mojżeszowej. To niewielkie ustępstwo ze strony chrześcijan pochodzących z pogan miało realne szanse na to, że usatysfakcjonuje tych chrześcijan pochodzenia żydowskiego, którzy domagali się judaizacji nowo nawróconych. Zaproponowane ustępstwo szło bowiem po linii tradycyjnych rozwiązań żydowskich.
Mianowicie stare, w swoim rdzeniu wywodzące się z Pięcioksięgu Mojżesza prawo żydowskie miało dla cudzoziemców, osiedlających się wśród Izraelitów, dwie propozycje. Mogli oni stać się „prozelitami sprawiedliwości”, tzn. poddać się obrzezaniu i wejść w pełni w lud Boży, wziąć na siebie wszystkie religijne obowiązki i zachowywać wszystkie zwyczaje. Mogli jednak poprzestać na przyjęciu statusu „prozelitów bramy”. Religijną możliwość takiego statusu rabini uzasadniali tym, że wprawdzie w czasach Mojżesza Bóg zawarł szczególne przymierze ze swoim ludem, ale przedtem, w czasach Noego, zawarł przymierze z całą ludzkością.
Stąd „prozelitów bramy” traktowano jako uczestników przymierza noachickiego i zobowiązywano ich do zachowywania właściwych temu przymierzu przykazań. Otóż pierwsze przykazanie noachickie zobowiązywało do odwrócenia się od bałwochwalstwa. Dawanie takiego przykazania byłoby jednak czymś bezzasadnym w stosunku do nowo nawróconych chrześcijan, samo bowiem przyjęcie chrztu oznaczało porzucenie bałwochwalstwa. Toteż Apostoł Jakub zaproponował, aby nawróconych z pogaństwa zobowiązać do „wstrzymywania się od pokarmów ofiarowanych bożkom”.
W świetle rabinackich ustaleń, dotyczących przymierza noachickiego, wyjaśnia się również wzmianka o nierządzie w uchwałę Soboru Jerozolimskiego. Mianowicie „prozelitów bramy” obowiązywał zakaz zawierania małżeństw z krewnymi stosownie do przepisów biblijnych i tego właśnie „nierządu” dotyczy zarządzenie Apostołów. Wśród przykazań noachickich znajduje się ponadto zakaz spożywania krwi, zwłaszcza że wzmiankowany jest on wyraźnie w biblijnym opisie przymierza, jakie Bóg zawarł z Noem (Rdz 9,4). Stąd również Sobór Jerozolimski nakazuje nawróconym poganom powstrzymać się „od krwi i od tego, co uduszone”.
Św. Augustyn, pisząc około roku 397 w polemice z manichejczykami dzieło Contra Faustum, tak oto wyjaśnia cel tego zarządzenia oraz powody, dla których przestało ono obowiązywać: „Apostołowie zarządzili na jakiś czas rzecz, która wydaje mi się łatwa i nieuciążliwa dla tych, którzy ją zachowują, a to ze względu na ów Kamień Węgielny, który buduje na sobie obie części ludzkości (Ef 2,14-22). (…) Obie ściany – jedna pochodząca z obrzezania, druga z nieobrzezania – chociaż pogodzone w Kamieniu Węgielnym wyróżniały się przecież pewnymi właściwymi sobie cechami. Kiedy jednak zmieniły się czasy i Kościół do tego stopnia składa się z dawnych pogan, że nie ma w nim Izraelitów według ciała, któryż chrześcijanin będzie unikał jedzenia kwiczoła albo mniejszego ptaka, z którego nie wylano krwi? Albo czyż nie będzie jadł królika tylko dlatego, że zabito go uderzeniem dłonią w kark, bez zadania krwawej rany?” (lib.32 cap.l3; PL 42,504) I powołuje się Augustyn na słowa Pana Jezusa: „Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi” (Mt 15,11).
Podobnie rzecz wyjaśnia św. Tomasz z Akwinu w swojej Sumie teologicznej: „Celem tego zakazu było utrwalenie jedności chrześcijan pochodzących z pogan i z Żydów. (…) Toteż zakaz ten obowiązywał w czasie, w którym miało się dokonać pojednanie pogan i Żydów. Jednakże po upływie tego czasu, kiedy ustała przyczyna, ustało również to, co z niej wynikało. Ujawniła się prawda nauki ewangelicznej, w której Pan poucza, że nic, co wchodzi przez usta, nie czyni człowieka nieczystym; zaś w 1 Tm 4,4 czytamy: Wszystko, co stworzył Bóg, jest dobre, i niczego, co jest spożywane z dziękczynieniem, nie należy odrzucać” (1-2 q.103 a.3 ad 1).
Zresztą w samym Piśmie Świętym znajdziemy rozstrzygający dowód, że zarządzenie Soboru Jerozolimskiego było jedynie prawem kościelnym, które podlega zmianie. Pierwszy z czterech nakazów tego zarządzenia przewidywał: „Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom” (Dz 15,29). Otóż Apostoł Paweł, pisząc do wspólnoty w Koryncie, do której nie dotarły napięcia, będące przedmiotem obrad Soboru Jerozolimskiego, rozstrzyga ten problem inaczej: wolno jeść mięso ofiarowane bożkom, które przecież nie istnieją, byleby nie podczas obrzędów bałwochwalczych i byleby nie powodowało to zgorszenia.
„Jeżeli zaprosi was ktoś z niewierzących, a wy zgodzicie się przyjść, jedzcie wszystko, co wam podadzą, nie pytając o nic – dla spokoju sumienia. A gdyby ktoś powiedział: To było złożone na ofiarę – nie jedzcie przez wzgląd na tego, który was ostrzegł, i z uwagi na sumienie. Mam na myśli sumienie nie twoje, lecz bliźniego” (1 Kor 10,27nn). Krótko mówiąc, w innych warunkach Apostoł Paweł ustanawia inne, bardziej dostosowane do tych warunków prawo kościelne.
I to jest naprawdę wielkie w Kościele katolickim, że niezmienne są w nim tylko dary zostawione nam przez Chrystusa dla naszego zbawienia, nie przypisujemy zaś cechy niezmienności niczemu, co nie jest niezmienne ze swojej natury. A zatem Pismo Święte jest dla nas niezmiennie – dla każdego następnego pokolenia wierzących – słowem Bożym, niezmiennie też rozumiemy je zgodnie z wiarą wszystkich poprzednich pokoleń Kościoła. Zawsze w Kościele będzie udzielany ten sam chrzest i to samo odpuszczenie grzechów, i ta sama Eucharystia. Aż do końca świata będą nas obowiązywały te same przykazania Boże, a zwłaszcza przykazanie miłości. Jest czymś nie do pomyślenia, żeby pod wpływem zmieniających się okoliczności Kościół odstąpił od moralnej nauki Ewangelii – żeby na przykład odwołał przykazanie miłości nieprzyjaciół czy zasadę nierozerwalności małżeństwa.
Ale też nie do pomyślenia jest, żeby Kościół miał się istotnie zajmować jakimiś przepisami rytualnymi, na przykład przepisami pokarmowymi. Owszem, może się zdarzyć, że na przykład Kościół w Indiach – zważając na warunki miejscowe – wprowadzi, dajmy na to, zakaz jedzenia mięsa z krowy czy nawet zakaz jedzenia mięsa w ogóle. Ale wówczas będzie wiadome, że jest to przepis prawa kościelnego, które podlega zmianom, a także dyspensie. Powtarzam, tylko dary, jakimi obdarzył nas Chrystus Pan dla naszego zbawienia, są w Kościele zawsze takie same. Wszystko inne w Kościele podlega dostosowaniu do zmieniających się okoliczności miejsca i czasu. Czuwanie nad tym Chrystus Pan powierzył, rzecz jasna, pasterzom Kościoła.
O. Jacek Salij – „Poszukiwania w wierze”