Obserwuj wątek
W dniu 28-07-2018 po raz kolejny do sanktuarium w Oborach przyjeżdża o.James Manjackal – charyzmatyczny kapłan z Indii Ojciec James już od wielu lat zapraszany jest do Polski gdzie prowadzi różnego rodzaju rekolekcje, spotkania modlitewne oraz modlitwy o uzdrowienie i uwolnienie. W lutym 2016 roku podczas uroczystości w Watykanie o. James został posłany przez Papieża Franciszka jako Misjonarz Miłosierdzia, by w imieniu następcy św. Piotra głosić Boże Miłosierdzie i o nim świadczyć. Chciałbym przybliżyć nieco historię nawrócenia o.Manjackala jak również pokazać fragmenty z nabożeństw które prowadzi.
O. James Manjackal w Oborach!http://www.karmelici.pl/aktualnosci/aktualnosci/37913/o-james-manjackal-w-oborach
Opublikowany przez Karmelici Czwartek, 19 lipca 2018
Opis posługi o.Manjackala chciałbym zacząć od przywołania obszerniejszych fragmentów jego świadectwa, które zamieścił na stronie internetowej http://www.jmanjackal.net/pol/polpers.htm.
MOJE OSOBISTE ŚWIADECTWO
Od dziecięcych lat w moim rodzinnym domu przysłuchiwałem się mojej mamie modlącej się do Ducha Świętego na początku naszej wspólnej modlitwy wieczornej, która trwała od jednej do półtorej godziny. Później w seminarium na początku zajęć czy też jakichś ważnych wydarzeń także odmawialiśmy modlitwy i śpiewaliśmy hymn do Ducha Świętego.
I to było wszystko co wtedy wiedziałem o Duchu Świętym. Podczas kursu teologicznego na studiach nie było żadnego nauczania dotyczącego Ducha Świętego. Nie rozważaliśmy też innych tez z nim związanych. Oczywiście wiedziałem z mojego katechizmu, że Duch Święty jest trzecią osobą Trójcy Świętej i wnosi łaski w nasze życie. Ale nigdy przedtem nie doświadczyłem Ducha Świętego. Aż pewnego dnia doświadczyłem mocy Ducha Świętego przez pełną mocy modlitwę pewnego młodego człowieka.
Po tym jak zostałem wyświęcony na księdza 23 kwietnia 1973 roku pracowałem na misjach Visakhapatnam przez około rok, a potem zostałem mianowany profesorem w Seminarium S.F.S. w Ettumanoor w Kerala.
Kiedy byłem studentem w seminarium było to moim gorącym pragnieniem aby zostać profesorem na uniwersytecie lub w seminarium, co jako księdzu tak naprawdę dałoby wygodną i zaszczytną pozycję. Nie mógłbym nawet sobie wyobrazić przemieszczania się z miejsca na miejsce, radzenia sobie w różnych nieprzewidywalnych sytuacjach, wśród różnych ludzi kultur i zupełnie innego jedzenia. Szukałem w sobie materialnych uciech i bezpieczeństwa szczęśliwego życia. W 1975 roku zdarzyło się że przeczytałem pewne artykuły w amerykańskim piśmie dotyczące uzdrowień i daru języków New Covenant”. Nie mogłem uwierzyć, że w dzisiejszych czasach ludzie są uzdrawiani dzięki wierze i modlitwom. Śmiałem się z daru języków twierdząc, że muszą to być jakieś histeryczne lamenty kobiet. Mój umysł był wypełniony dumą związaną z moją wiedzą dotyczącą filozofii i psychologii. Potem usłyszałem o rekolekcjach charyzmatycznych w Poona w Północnych Indiach i wraz z pewnym starszym księdzem z mojej kongregacji
pojechaliśmy na te rekolekcje prowadzone przez o. Jamesa De Souza. Był on pełnym mocy kaznodzieją posiadającym też dar do śpiewania. Podobało mi się sposób w jaki głosił kazania i to jak śpiewał. Nie poszedłem jednak na modlitwę o uzdrowienie, bo po prostu nie byłem chory. Dobrze się jednak wyspowiadałem i wypełniałem wszystkie wskazówki dotyczące podnoszenia rąk czy też klaskania podczas modlitw. Kiedy on jednak użył daru języków i innych charyzmatów, pomyślałem że to nie dla mnie, ale raczej dla jakiejś uduchowionej elity.
W dniu wylania Ducha Świętego przygotowałem się dobrze i przyłączyłem się do innych uczestników rekolekcji. Nie doświadczyłem jednak nic szczególnego podczas nałożenia rąk. Modlący się nade mną człowiek powiedział tylko: Pewnego dnia będziesz charyzmatycznym kaznodzieją, a ja usłyszawszy to roześmiałem się głośno i powiedziałem: Ja nigdy.
Nie dość, że nie mogłem zaakceptować tego dziwnego sposobu bycia charyzmatyków, to jeszcze byłem bardzo nieśmiałą osobą, dla której publiczne wystąpienia były bardzo stresujące i trudne. Kiedy byłem w szkole, a także później w seminarium, po prostu nie potrafiłem przemawiać publicznie. Nawet po święceniach byłem kompletnym nieudacznikiem jeśli chodzi o kwestię przemawiania. Nadal pamiętam dobrze to co stało się podczas mojego pierwszego kazania. Po święceniach kapłańskich, z dużą niechęcią zgodziłem się na celebrowanie Mszy Św. następnego dnia i wygłoszenie kazania. A była to niedziela. W domu przygotowałem sobie wcześniej parę notatek z Ewangelii czytanej tamtego dnia i trzymałem je wraz z moją Biblią. Nie miałem wszakże problemów z poprowadzeniem Mszy Św., ponieważ mogłem cały czas podpierać się Mszałem. Czasami zamykałem też po prostu oczy gdyż bałem się patrzeć na ludzi. Po przeczytaniu Ewangelii utkwiłem oczy w główne drzwi na tyłach kościoła i zacząłem szukać moich notatek. Stawałem się coraz bardziej nerwowy i przerażony gdyż zapomniałem czy włożyłem je z lewej czy prawej strony Biblii.
Bałem się oderwać oczu od drzwi i zerknąć w Biblię, ponieważ obawiałem się, że jeśli tak zrobię to zobaczę tych wszystkich ludzi i z powodu tremy być może nawet zemdleję. ( tutaj moja uwaga – jak bardzo zasadna jest przedsoborowa postawa kapłana zwróconego w kierunku Tabernakulum, a nie przodem do ludu.) Czułem, że nogi się pode mną uginają. Kilka razy próbowałem nawet zwrócić się do wiernych mówiąc: „Moi drodzy, moi drodzy”. Nie byłem w stanie wypowiedzieć nawet pojedynczego zdania. Widząc żałosne położenie w jakim się znalazłem, mój proboszcz szepnął do mnie po paru minutach: „No już dosyć tego kazania, teraz możesz kontynuować Mszę Św.” W poczuciu użalania się nad sobą i strasznego rozdarcia, zrobiłem więc co kazał. Byłem pewien, że ludzie w tej chwili być może podśmiechiwali się lub też współczuli temu młodemu, świeżo upieczonemu, nieśmiałemu księdzu! Kiedy poszedłem do zakrystii po Mszy Świętej, ksiądz proboszcz skomentował: On jest misjonarzem Św. Franciszka Salezego, ale czego on będzie nauczał?. I to był właśnie powód, dla którego się roześmiałem kiedy usłyszałem tego modlącego się nade mną księdza mówiącego, iż będę kiedyś nauczał. Ale dziś wiem , że to było proroctwo! Ostatnie 25 lat mojego życia spędziłem na podróżowaniu po świecie i nauczaniu.
Ostatniego dnia rekolekcji prawie każdy z uczestników dawał świadectwo o uzdrowieniu, otrzymaniu jakiegoś przesłania, proroctwa, widzenia, daru języków itp. A ja, nie miałem nic do powiedzenia. Wielu doświadczyło spotkania z Jezusem, który do nich przemawiał! A mi było po prostu przykro. Zacząłem się obwiniać za moją pychę nie pełnego uczestnictwa w rekolekcjach i nie poddawaniu się działalności Ducha Świętego. Ale być może to właśnie w tym momencie w głębi mojego serca zacząłem tak naprawdę Go pragnąć. Wielu moich znajomych pytało mnie z zaciekawieniem o to, co otrzymałem podczas tych rekolekcji, a ja niestety nie byłem w stanie dać im jednoznacznej odpowiedzi na ich pytania. Ale nagle tydzień po rekolekcjach po raz pierwszy w moim życiu poważnie się rozchorowałem. Byłem w dwóch szpitalach przez ponad cztery miesiące. Byłem słaby i blady. Nie mogłem jeść z powodu bólów brzucha. Miałem także okropne bóle pleców. Nie przyjmowałem nawet tabletek, które mi podawano, ponieważ mój organizm wszystko odrzucał. Nie mogłem także odprawiać Mszy Świętej na stojąco, więc odprawiałem ją na łóżku z pomocą innych księży. Widząc mój straszny ból i okropny wręcz stan wielu myślało, że pewnie nie przeżyję. W końcu jednak zdiagnozowano moją chorobę i okazało się, że była to gruźlica nerek. Dodatkowo miałem w nerkach kamienie i ogólne zakażenie nerek. Miałem dostać dziewięćdziesiąt zastrzyków, a potem przez dwa lata przyjmować tabletki, które miały pomóc na gruźlicę. Lekarz zalecił także operację nerek po dziewięćdziesięciu dniach kuracji zastrzykami.
Siódmego dnia leczenia wydarzyło się coś wspaniałego, co zmieniło całe moje życie. Po południu jak zwykle rozmawiałem z dwoma pielęgniarkami, które przyszły mnie odwiedzić. Nagle jakiś młody 20-letni człowiek wszedł do mojego pokoju i zapytał:`Ojcze, czy mogę pomodlić się o twoje uzdrowienie?`. Trzeba by tutaj dodać, że w tamtym czasie ruch odnowy charyzmatycznej nie był rozpowszechniony w Kerala, nawet księża nie odmawiali modlitw o uzdrowienie. Takie modlitwy były natomiast powszechne wśród zielonoświątkowców. Ja jednak jako ksiądz katolicki nie chciałem, aby jakiś Zielonoświątkowiec kładł na mnie swoje ręce i głośno się modlił. Kiedy zapytałem o jego tożsamość, on powiedział, że to dopiero 8 miesięcy jak odnalazł Boga w swoim życiu, przyjął chrzest i został objęty charyzmą Ducha Świętego. Nie mogłem też uwierzyć, że to Duch Święty powiedział mu podczas podróży autobusem, aby tu przyszedł do mnie do szpitala i pomodlił się za mnie. Nigdy wcześniej się nie znaliśmy. Ten młody człowiek nie czekał nawet na moje pozwolenie, położył mi na głowę ręce i zaczął się modlić: `Ojcze w niebie, ześlij swego syna Jezusa do tego księdza cierpiącego na gruźlicę nerek, kamienie nerkowe i infekcje i przywróć mu zdrowie duszy i ciała`. Pomyślałem wtedy, że pewnie przeczytał moją kartę leczenia szpitalnego i stąd wie o moich dolegliwościach. Nie wiedziałem jednakże, że modląc się nade mną używał on daru słowa i mądrości. Kilka razy wychwalał głośno Boga i czasami modlił się w językach. Poczułem pewnego rodzaju siłę płynącą z jego rąk. Wtedy zacząłem poznawać moc uwielbienia i głośnej modlitwy. Wcześniej tego nie doceniałem. Nagle pomyślałem o niewidomym żebraku Bartymeuszu, wołającego: `Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną`. I chociaż uczniowie próbowali go uciszyć on coraz głośniej wołał. Jezus zawołał go i rzekł: `Idź, twoja wiara cię uzdrowiła`. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą. ( Mk 10: 46-52)
Artykułowane słowa są głosem serca. Głośna i intensywna modlitwa jest szczerym pragnieniem duszy. `Głośno wołam do Boga a On mnie usłyszy` (Ps 77:1). Apostołowie w czasie pierwszych prześladowań modlili się głośno do Boga. Cały mój sceptycyzm co do głośnej modlitwy został uzdrowiony. Na koniec ja także zacząłem się modlić głośno razem z tym chłopakiem, wychwalając Pana.
Później ten chłopak zaczął się modlić nade mną w językach wskazując na to, jaki byłem w przeszłości. Modlił się tymi słowami: `Panie, ten ksiądz jest dobrym księdzem, ale jest on niezdolny do tego, aby głosić Ewangelię. Jest bardzo nieśmiały i lękliwy, ma kompleks niższości, który rozwinął się we wczesnym dzieciństwie. Stracił ojca, gdy miał 7 lat. Czuł się odrzucony i dyskryminowany przez inne dzieci, z którymi dorastał. Jego matka, młoda wdowa, miała wiele problemów z wychowywaniem dzieci. Jako że był on chłopcem sporej wagi jego rodzeństwo wołało na niego `grubas `a szkolni koledzy `czarny` z powodu ciemniejszego koloru skóry. Tak więc to dziecko było bardzo zranione w dzieciństwie. Serce jego było przepełnione pogardą w stosunku do innych. Panie, Duchu Święty zabierz jego wewnętrzne rany i zawiści, dając mu nowego siebie. Uwolnij go z więzów niewoli i ciemności. O Duchu Święty, napełnij jego serce Twą miłością.` Byłem zdumiony tą modlitwą. Słowo Boże przeszywało mnie do szpiku kości. `Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca`(Hbr 4:12). Wszystko co powiedział było prawdą. Wiedziałem też, że to, co powiedział w modlitwie nie było zapisane w karcie szpitalnej. On czytał inną kartę, tę pochodzącą od Ducha Św. We łzach przypomniałem sobie słowa Jezusa: `Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie` (Łk 10:21). Znowu wylewałem łzy nad swoją dumą, szczególnie dumą intelektualną. Poczułem, że byłem zbyt mały w swojej wiedzy, aby być w stanie zmierzyć niezmierzoną i nieograniczoną mądrość i miłość Boga. Zdałem sobie sprawę, że ten młody mężczyzna, został nawrócony w Duchu Św., podczas gdy ja katolik i ksiądz, pozostawałem w ciele. Zacząłem rozumieć, że `Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego` (I Kor 2:9-10). Poczułem żywą wodę przepływającą przeze mnie i uwalniającą mnie. Poczułem pewnego rodzaju siłę przepływającą przez ciało. Było to uczucie ciepła na żołądku i na nerce. Wierzyłem w to, że Pan mnie uzdrawiał i za to Go chwaliłem.
Jednocześnie obawiałem się czy ten młody człowiek, który przejrzał moją duszę, głośno wyjawi moje grzechy w obecności jeszcze dwóch pielęgniarek. Potem zaczął się modlić: `Jezu to Ty wezwałeś go do kapłaństwa, ale on odprawia msze z nieczystym sercem i nieczystymi rękami.` Na myśl przyszły mi słowa proroka Malachiasza, przekonujące mnie o braku mojej świętości w kapłaństwie. `Syn powinien czcić ojca, a sługa swego pana. Lecz skoro ja jestem Ojcem, gdzież jest cześć moja, a skoro ja jestem Panem, gdzież szacunek dla Mnie? To mówi Pan Zastępów do was, o kapłani: Lekceważycie imię moje, a jednak pytacie: Czym to okazaliśmy lekceważenie Twemu imieniu?` (Ml 1:6-7). Kontynuował modlitwę mówiąc: `ten ksiądz ma wiele do przebaczenia innym, daj mu łaskę przebaczania i obmyj go swoją cenną krwią i daj mu serce bielsze od śniegu`. `Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna` (Iż 1:18). Od tej chwili Duch Święty sam zaczął mnie przekonywać o moich grzechach. Nie wiedziałem jednak, że ten chłopak wyszedł z pokoju z pielęgniarkami, aby się też modlić za innych. Zobaczyłem białą kartkę papieru przed sobą, na której wypisane były moje grzechy, te z których się wyspowiadałem, a także te, które zataiłem w czasie spowiedzi z powodu strachu lub wstydu. Wyraźnie ujrzałem tych wszystkich ludzi, którym nie wybaczyłem i z którymi się nie pogodziłem w sercu. Ujrzałem swoje serce przykryte zasłoną złych zwyczajów i siatką nieszczerości. `Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winnym staje się Ciała i Krwi Pańskiej` (I Kor 11:27). Te słowa zaczęły wciągać mnie w głęboki kryzys sumienia. „ …
…” Po chwili zjawił się lekarz, który mnie leczył, strofując mnie za brak posłuszeństwa. Powiedział: `Ojcze, wierzę, że masz dość rozsądku i wiedzy; myślisz, że zostałeś uzdrowiony przez modlitwę tego nowo nawróconego chłopaka. Jeśli nie weźmiesz tabletek, twój stan się pogorszy`. Odpowiedziałem: `Przepraszam doktorze, powinienem wziąć lekarstwa, ale wiem, że zostałem uzdrowiony przez modlitwę tego chłopca.`. W końcu wziąłem tabletki i poddałem się zastrzykowi przed lekarzem, ponieważ wiedziałem, że lekarze i lekarstwa były w planie Boga i przyrzekłem, że będę kontynuował przyjmowanie lekarstw aż on nie powie inaczej. `Czcij lekarza czcią należną z powodu jego posług, albowiem i jego stworzył Pan. Od Najwyższego pochodzi uzdrowienie, i od Króla dar się otrzymuje` (Syr 38: 1-2).”…
To były obszerniejsze fragmenty osobistego świadectwa o.Jamesa Manjackala. Całość można przeczytać pod w/w linkiem.
Świadectwo uzdrowienia z choroby nerek jest często nadmieniane przy okazji prezentowania osoby o.Manjackala. Jednak bardzo zastanawia fakt że absolutnie nie wspomina się o tym że to świeżo nawrócony zielonoświątkowy charyzmatyk położył ręce na głowie o.Jamesa.
Dla przypomnienia:
„Ja jednak jako ksiądz katolicki nie chciałem, aby jakiś Zielonoświątkowiec kładł na mnie swoje ręce i głośno się modlił. Kiedy zapytałem o jego tożsamość, on powiedział, że to dopiero 8 miesięcy jak odnalazł Boga w swoim życiu, przyjął chrzest i został objęty charyzmą Ducha Świętego … „
„Ten młody człowiek nie czekał nawet na moje pozwolenie, położył mi na głowę ręce i zaczął się modlić…”
„Kilka razy wychwalał głośno Boga i czasami modlił się w językach. Poczułem pewnego rodzaju siłę płynącą z jego rąk…”
„Później ten chłopak zaczął się modlić nade mną w językach wskazując na to, jaki byłem w przeszłości…”
Ten fakt jest całkowicie pomijany przy prezentacji osoby o.Manjackala i jak się okazuje podlega wielu modyfikacjom.
„Ojciec James Manjackal urodził się w 1946 roku w Południowych Indiach. Święcenia kapłańskie przyjął w roku 1973 w Kongregacji Misjonarzy Św. Franciszka Salezego (M.S.F.S.). pracował jako profesorem w Seminarium Ettumanoor w Kerala (Indie). Tam też podczas ciężkiej choroby (gruźlica nerek) został uleczony fizycznie i duchowo w czasie modlitwy młodego człowieka z grupy charyzmatycznej który modlił się nad nim w szpitalu. Od tego momentu zaczął głosić charyzmatyczne rekolekcje na całym świecie.”
http://www.eprudnik.pl/o-james-manjackal-przeslanie-z-nieba/
„O. James Manjackal jest członkiem Zgromadzenia Misjonarzy Świętego Franciszka Salezego [MSFS]. W czasie pracy jako wykładowca w seminarium spotkał Jezusa dzięki modlitwie młodego człowieka, który wzbudził w nim siłę Ducha Świętego. Został uleczony fizycznie i duchowo i od tego momentu zapragnął głosić rekolekcje charyzmatyczne na całym świecie.”
http://badzdobrejmysli.pl/rekolekcje
Tutaj nawet o tym się nie wspomina że o.Manjackal otrzymał Chrzest w Duchu Świętym od zielonoświątkowego charyzmatyka:
„Będąc w szpitalu, przyjął modlitwę o chrzest w Duchu Świętym i doświadczył osobistego spotkania z Jezusem.”
http://www.katolik.pl/o–james-manjackal-msfs-po-raz-trzeci-w-polsce–4-29-wrzesnia-2008,21168,794,news.html
„gruźlica i kamica nerek oraz spotkanie z „młodym mężczyzną napełnionym Duchem Świętym”, który modlił się o jego uzdrowienie fizyczne i który wytknął mu, że unikał głoszenia homilii.
http://niedziela.pl/artykul/118812/nd/Czas-laski-czyli-rekolekcje-z-o-Jamesem
Nigdzie nie podaje się pełnej informacji, którą o.Manjackal zamieścił w swoim świadectwie. Czyżby bano się prawdy o namaszczeniu zielonoświątkowym, które przyjął o.James ?
Kończąc ten watek „tajemniczego charyzmatyka” warto zobaczyć jak przeszedł on transformację do … zakonnika ! Na stronie katolickiej Odnowy na Bemowie zielonoświątkowy charyzmatyk nazwany został ZAKONNIKIEM !
„Charyzmatyk (o.James) złożył również własne świadectwo, z czasu, kiedy chory na gruźlicę nerek przebywał w szpitalu i spotkał tam 20-letniego zakonnika, który zaproponował mu, że pomodli się o jego uzdrowienie. Wówczas, w latach 70., ruch odnowy charyzmatycznej nie był rozpowszechniony i nawet księża nie odmawiali modlitw o uzdrowienie. Zakonnik położył o. Jamesowi ręce na głowę i zaczął się modlić”
https://www.michaelbem.odnowa.org/aktualnosci/89-rekolekcje-z-o-jamesem-manjackalem-dzien-czwarty-11-11
Warto przyjrzeć się temu co można spotkać na rekolekcjach/modlitwach z udziałem o.Manjackala. Jest to cały przekrój charyzmatycznych fenomenów modlitewnych, które w mojej ocenie wyglądają bardzo niepokojąco i przypominają pewne zielonoświątkowe praktyki modlitewne.
Bywa że spotkania z o.Manjackalem relacjonowane są w następujący sposób. Oto jak już wspomniana wspólnota Odnowy w Duchu Świętym na Bemowie relacjonuje spotkanie w Warszawie z 2014r:
„Ojciec Manjackal mocą Chrystusa wypędzał złe duchy, zrywał więzy rozmaitych zniewoleń i przekleństw. W hali Centrum Targowo-Kongresowego w Warszawie, gdzie odbywały się rekolekcje, dało się słyszeć nienaturalne krzyki i śmiech. Wiele osób, przez które zły duch dawał znać o sobie, było wynoszonych przez innych.”
https://www.michaelbem.odnowa.org/aktualnosci/89-rekolekcje-z-o-jamesem-manjackalem-dzien-czwarty-11-11
Poniżej zamieszczm listę najczęstszych praktyk/fenomenów towarzyszących posłudze o.Manjackala.
1) Uczestnicy spotkania ustawiają się w rzędach i nakładają sobie ręce na głowy przy dziwacznych pomrukach wypowiadanych przez o.Manjackala:
https://www.youtube.com/watch?v=UrqBdAYv2_0&feature=youtu.be
Również kapłani zachowują się w ten sposób:
https://www.youtube.com/watch?v=rHvK7apsZXk
Kładzenie rąk na głowę i modlitwa, której wydźwięk brzmi jak dziwne mamrotanie jest stałą praktyką:
http://www.jmanjackal.net/videos/2017/alt05.htm
http://www.jmanjackal.net/videos/2017/bie01.htm
http://www.jmanjackal.net/videos/2017/gol02.htm
Na spotkaniach naucza się aby wszyscy modlili się nakładając ręce na głowy. Poniżej fotografia ze spotkania na hali w Starogardzie Gdańskim w 2012r:
Spotkanie w Krośnie 2017r:
http://www.jmanjackal.net/videos/2017/ksn07.htm
Spotkanie w Kuresecku – Słowenia w roku 2012r gdzie świeccy MASOWO nakładają ręce na głowy dorosłym i dzieciom :
http://www.jmanjackal.net/videos/2012/kur7.htm
Koszalin 2011:
Tutaj podobnie tylko uczestnicy siedzą na swoich miejscach:
https://www.youtube.com/watch?v=6ZtRtbFnqc0&feature=youtu.be
2) Modlitwa przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, podczas której uczestnicy nakładają na siebie ręce, niektórzy leżą na ziemi. Ojciec Manjackal prowadzi niezrozumiałą modlitwę:
https://www.youtube.com/watch?v=en7SA-6SFKA&feature=youtu.be
3) Podczas Mszy Świetej o.Manjackal śpiewa w tylko znanym sobie języku piosenkę, która wprowadza wiernych powoli w rytmiczną modlitwę, która przeradza się w coś w rodzaju … mantry ?
https://www.youtube.com/watch?v=xg8tdmgN3GA&feature=youtu.be
4) Masowe wręcz „taśmowe” upadki:
https://www.youtube.com/watch?v=1ijy3tmGUtk
https://www.youtube.com/watch?v=KoJ-LQuiHQg&feature=youtu.be
Kolejne upadki z asekurującą „ekipą łapaczy”:
https://www.youtube.com/watch?v=R5EQKrce148
https://www.youtube.com/watch?v=lY5FT4Ct7gs&feature=youtu.be
https://www.youtube.com/watch?v=SUXiMvsZpY4
Upadkom poddawane są nawet małe dzieci:
https://www.youtube.com/watch?v=5_WOi53WoQs&list=PLIc8RWWAO8n_ql3626DrJi5ZuxQaiFOL8
http://www.jmanjackal.net/photos/2017/via95-g.jpg
Niektóre osoby dostają trzęsawek i są wynoszone z miejsca modlitwy:
http://www.jmanjackal.net/videos/2017/gua03.htm
5) Na spotkaniach i Mszach z udziałem o.Manjackala jest promowany wizerunek gospy z Medjugorie:
http://www.jmanjackal.net/places/Gols17.htm
- Manjackal od 2001r wielokrotnie podróżował do Medjugorie gdzie prowadził rekolekcje i modlitwy. Przyjechał tam na zaproszenie zmarłego już ks. Slavko Barbarica, który był gorliwym orędownikiem objawień w Medjugorie.
http://www.jmanjackal.net/places/med17.htm
Gromadził się tam tłum nawet 100 000 wiernych:
http://www.jmanjackal.net/eng/engnw2001.htm
Oczywiście radość płynąca ze spotkania modlitewnego nie jest czymś złym. Gorzej jerzeli przeniesiona jest do Kościoła w sposób który obrazuje to poniższy film. W efekcie mamy przytupajki w rytmie weselno – biesiadnej muzyki z udziałem roztańczonych uczestników (w większości pań) gdzie cała grupa muzyczna w składzie perkusja , gitara elektryczna itp. z przytupem porywa tłum do tańca z ściśle określoną choreografią.
http://www.jmanjackal.net/videos/2017/bre03.htm
Stałym punktem spotkań są świadectwa osób uzdrowionych, które w wielkiej euforii publicznie ogłaszają o uwolnieniu się od róznych bólów, schorzeń czy innych dolegliwości.
To tyle jeżeli chodzi o charyzmatyczne fenomeny mające miejsce na spotkania z o.Manjackalem.
Dodatkową informacją niech będzie komunikat kurii warszawsko-praskiej , który ukazał się w ubiegłym roku o następującej treści:
http://nowaewangelizacja.org/komunikat-ws-rekolekcji-prowadzonych-przez-o-jamesa-manjackala/
Spawa jednak po pewnym czasie została powiedzmy … złagodzona i opisana m.in. przez znanego nam pana Marcina Jakimowicza (zwolennik IHOPE, Strefa0, Serce Dawida) bez podania szczegółów wyjaśniających:
„Chodziło o oskarżenia związane z finansami wysuwane przed laty przez pewną kobietę z Hiszpanii, a niejasności zostały wyjaśnione.”
http://gosc.pl/doc/3846576.A-nie-mowilem
Trudno zarzucić cokolwiek gorliwości i poświęceniu z narażeniem zdrowia o.Manjackala. Nawet po tym jak przez ciężką chorobę, która „psadziła go na wózek”, nieustannie jeździ po całym świecie prowadząc rekolekcje i modlitwy. Jednak ta gorliwość, chociaż niesamowicie imponująca nie jest w stanie usprawiedliwić tego jaka duchowość zasiewana w sercach katolików. O.Manjackal sam przeżył modlitwę z nałożeniem rąk przez zielonoświątkowego kaznodzieję która okazała się „wybuchem” charyzmatycznej euforii, która trwa do dziś. Dokładnie tak samo duchowość zielonoświątkowa została przejęta przez katolików, którzy poprosili o chrzest w Duchu Świętym zielonoświątkowców, tworząc następnie pierwsze grupy Odnowy w Kościele Katolickim. Schemat początków Odnowy jak i drogi posługi charyzmatycznej o.Jamesa mają ten sam mianownik – PODDANIE SIĘ INICJACJI DUCHOWOŚCI ZIELONOŚWIĄTKOWEJ W POSTACI CHRZTU W DUCHU ŚWIĘTYM – Dlatego też sam o.Manjackal propaguje i zachęca do praktykowania modlitw z nałożeniem rąk na głowę oraz charyzmatycznej modlitwy uzdrowienia i wypędzania złych duchów.
Mam nadzieję że tym tekstem wywołam chociaż chwilę zastanowienia się wśród osób, które często jako gorliwi katolicy bez zastanowienia chcą wziąć udział w tego typu spotkaniach.