Obserwuj wątek
Na samym początku, to wydaje mi się, że sama idea tego typu zarzutów jest trochę bez sensu, ponieważ nawet gdybyśmy nie mieli odpowiedzi na jakiś problem, to nie oznacza to automatycznie, że taka odpowiedź nie istnieje i nie oznacza, że postawiony zarzut jest tym samym bezsprzecznie zasadny. Ale jak się za chwilę okaże, po raz kolejny jesteśmy w stanie ustosunkować się do wszystkich zarzutów pana Łukasza Wybrańczyka mimo jego mocnego przekonania, że my chrześcijanie nie jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. Tutaj warto przypomnieć o zasadzie ciężaru dowodu – tak się składa, że zawsze spoczywa na tej stronie, która postuluje, że coś jest niewytłumaczalne, albo gdzieś zachodzi jakaś oczywista sprzeczność, ponieważ wystarczy podać tylko jedno możliwe i hipotetyczne wyjaśnienie, aby podważyć postulat „niewytłumaczalne”. Podobnie jeśli podamy przynajmniej jedno możliwe wyjaśnienie sprzeczności (wystarczy, że jest hipotetyczn i wcale nie musi być na 100% pewne), to obalamy twierdzenie „to jest sprzeczność”. W tej sytuacji osoba postulująca jak chce utrzymać swoją tezę, to powinna wykazać bezzasadność kontrargumentu.
Spis treści:
1. Paradoks wiecznego szczęścia w niebie.
2. Sprzeczne relacje o śmierci Judasza.
3. Dlaczego Bóg dokonując cudów nigdy nie przywraca uciętych kończyn?
4. Dlaczego wszechmocny Bóg nie mógł sobie poradzić z żelaznymi wozami Kananejczyków?
5. Dlaczego wg Biblii ziemia jest płaska?
6. Dlaczego nikt poza św. Mateuszem nie wspomina o tak spektakularnym wydarzeniu Biblijnym jak powstanie wielu ciał świętych i ukazaniu się im wielu w Jerozolimie podczas sceny ukrzyżowania Jezusa?
7. Jaki jest sens niezawinionego cierpienia u zwierząt w kontekście wszechmocnego i nieskończenie sprawiedliwego i dobrego Boga?
8. Czy dinozaury były koszerne. Pytanie do Kreacjonistów.
9. Co jest takiego dobrego w wierze?
10. Dlaczego tolerujemy i uważamy za dobrego Boga tego, który każe zabijać?
1. Paradoks wiecznego szczęścia w niebie.
Pierwszym pytaniem Łukasza Wybrańczyka jest rzekomy paradoks wiecznego szczęścia w niebie. Tutaj Wybrańczyk pyta się, jak możliwe jest prawdziwe szczęście matki w niebie ze świadomością, że jej ukochany syn, który był ateistą cierpi męki wieczne w piekle. Przecież ta matka nawet będąc w niebie (wg Wybrańczyka) z pewnością musi cierpieć jakieś katusze z powodu świadomości, że jej ukochane dziecko cierpi nieskończone męki.
Ten zarzut nie jest oparty na jakiejś kolejnej rzekomej sprzeczności biblijnej, ale jest raczej natury filozoficznej, więc też i ja pozwolę sobie na luźną refleksję, aby pokazać, że jednak i taka sytuacja nie musi stać w sprzeczności z nauką o wiecznym szczęściu.
Zanim przejdę do próby wyjaśnienia tego paradoksu, to chciałbym poczynić dwie uwagi.
Po pierwsze, to nie wszyscy ateiści będą potępieni (na ten temat powiem trochę więcej przy omawianiu punktu 9-go). Ponadto oprócz wiecznego potępienia są jeszcze kary doczesne (każda kara nawet najbardziej ognista i surowa, która trwa mniej niż nieskończoność nie jest jeszcze wiecznym piekłem, bo ostatecznym celem jest wieczne zbawienie).
Po drugie, to nigdzie nie jest powiedziane, że w niebie nie ma absolutnie żadnej formy cierpienia, więc tym samym jak najbardziej możliwe jest cierpienie wynikające ze świadomości nieustannego grzeszenia ludzi, świadomego odrzucania miłości Bożej itp. Rzeczywistość nieba nie jest nam do końca znana, bo prawdopodobnie nie jest możliwa nawet do opisania – być może z powodu braku odpowiednich zmysłów, które są konieczne, aby zrozumieć jego istotę (podobnie jak nie jesteśmy w stanie ślepemu od urodzenia wyjaśnić piękna kolorów, ponieważ dla niego zawsze będzie to abstrakcja, ponieważ nie posiada zmysłu wzroku). Św. Paweł, który prawdopodobnie doświadczył tego nieba już na ziemi (2 Kor 12,1-4) powiedział, że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, co przygotował Pan tym, którzy go miłują” (1 Kor 2,9). Biblia ukazuje nam niebo jako rzeczywistość, w której nie będzie żadnych czynników uciążliwości, których znamy z ziemskich realiów: srogie upały, głód, pragnienie, a każda łza zostanie „otarta” (Ap 7,15-17) – i to też pozwala nam zakładać, że w domyśle również nie będzie wszystkich innych negatywnych czynników znanym nam z obecnej rzeczywistości, jak niebezpieczeństwa, strach, zimno, choroby, ból, starość, komary, niedomaganie, niesprawiedliwość organów władzy, niedostatek, nieciekawa pogoda, samotność, niespełnienie, itp.
Odpowiedź:
No i teraz jak to wyjaśnić? Oczywiście jest to moja hipoteza, jednak mająca na celu ukazanie, że nie jest to absolutnie niemożliwe. Otóż ten żal może być zrównoważony przez dogłębne poczucie sprawiedliwości, a miłość zbawionego człowieka do Boga i widok Jego zranienia przez osobę potępioną może znacznie przewyższać ziemskie uczucie miłości nawet, jeśli był to rodzony syn, lub rodzona córka. Nawet i w ziemskich realiach wyrodne dziecko może popaść w niełaski rodzica, więc może to być możliwe również i po drugiej stronie.
2. Sprzeczne relacje o śmierci Judasza.
Tutaj Wybrańczyk podnosi problem rzekomej sprzeczności co do relacji Biblijnych dot. ostatnich dni Judasza.
Chodzi oczywiście o te 2 fragmenty:
PAU, Mt 27,3-8 (3) A Judasz, który Go zdradził, dowiedział się, że skazano Go na śmierć, poczuł wyrzuty sumienia i odniósł trzydzieści srebrników wyższym kapłanom oraz starszym. (4) Powiedział: „Zgrzeszyłem, gdyż wydałem niewinnego”. A oni mu odparli: „Co nas to obchodzi? To twoja sprawa”. (5) Wtedy rzucił pieniądze w stronę świątyni, odszedł stamtąd i powiesił się. (6) A wyżsi kapłani wzięli srebrniki i powiedzieli: „Nie wolno ich wrzucać do skarbony, bo są zapłatą za krew”. (7) Po naradzie kupili za nie Pole Garncarza na cmentarz dla cudzoziemców. (8) Dlatego miejsce to aż do dnia dzisiejszego nazywa się Polem Krwi.
PAU Dz 1, 15-19 (15) Wtedy Piotr stanął wśród braci, a zebrało się tam około stu dwudziestu osób, i powiedział: (16) „Bracia! Musiało się wypełnić to, co Duch Święty zapowiedział w Piśmie przez Dawida o Judaszu. Przewodził on tym, którzy uwięzili Jezusa, (17) chociaż należał do nas i miał udział w tym samym posługiwaniu. (18) On to kupił kawałek ziemi za pieniądze nieuczciwie zdobyte. Spadł jednak głową na dół, rozpękł się i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności. (19) Dowiedzieli się o tym wszyscy mieszkańcy Jeruzalem i dlatego tę ziemię nazwano w ich języku Hakeldamach, to znaczy: Ziemia Krwi.
W tym miejscu Wybrańczyk zwraca uwagę na to, że w jednej relacji Judasz się powiesił, a w drugiej spadł głową w dół i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności. W jednej relacji to arcykapłani kupili pole, a w drugiej relacji to Judasz kupił to pole. Nie bardzo rozumiem tych jego zarzutów dot. dlaczego to się nazywa polem krwi i kwestii, czy w Dziejach Apostolskich Judasz żałował (to jest zwykły błąd logiczny ex silentio).
W temacie tej rzekomej sprzeczności ja sam znam dwie możliwe odpowiedzi na ten niby nie dający się pogodzić problem. Po pierwsze, to powieszenie się Judasza nie koliduje z relacją o tym, że spadł głową w dół, rozpękł i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności. Bo przecież mógł się powiesić nad jakimś urwiskiem… Mógł znaleźć jakąś gałąź, która wystawała nad to urwisko (jest to o tyle wygodne, że do powieszenia się nie trzeba mieć jakiegoś stołka). Więc zaczepił koniec sznura na tej gałęzi, drugi koniec na szyi i rzucił się w to urwisko. Jednak albo sznur albo gałąź nie wytrzymała, to wówczas spadł (może zahaczył o coś nogami, obrócił się, spadł głową w dół) i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności. Możliwe? No jasne, że tak… Ponoć w taki sposób wyjaśniał to św. Augustyn w IV-V wieku. Drugim wytłumaczeniem tej niezgodności jest zwrócenie uwagi na to, że czasem forma narracji nie zawsze musi w sposób dosłowny opisywać pewne zdarzenie. Czasem używamy jakiejś metafory, aby ukazać pewną obrzydliwość związaną z daną osobą. Podobny opis znajdujemy w innym fragmencie Dziejów Apostolskich – w Dz 12,23, gdzie ukazana jest śmierć Heroda. Tutaj autor pisze, że poraził go anioł Pański i tym samym został stoczony przez robactwo i wyzionął ducha. Czy to oznacza, że dosłownie został stoczony przez robactwo? Moim zdaniem nie – jest to znowu pewna forma narracji mająca wzbudzić odczucie niesmaku i obrzydliwości do tej postaci. Tak więc być może taka forma narracji jest związana z opisami, które znajdujemy w Mdr 4,19 i 2 Krn 21,18-19, które pokazują ludzkie wnętrzności jako wyraz ludzkiej obrzydliwości oraz motyw strącenia w dół niegodziwców.
Pozostała nam kwestia tego, kto kupił pole – czy Judasz, czy kapłani. Otóż moim zdaniem Kapłani. Więc dlaczego św. Piotr wspomina o tym, że nabył to Judasz. Pewności mieć nie mogę, ale zauważmy, że św. Piotr wypowiada to zdanie ledwie kilkadziesiąt dni po tej zdradzie Judasza, a ew. Mateusza została napisana kilkadziesiąt lat po tym wydarzeniu. Więc może św. Piotr jeszcze nie znał szczegółowych okoliczności nabycia tej ziemi, a ewangelista Mateusz po tak długim czasie już się o tym dowiedział w szczegółach – warto zwrócić uwagę, że istotą bycia natchnionym przez Ducha Świętego nie jest znajomość wszystkich faktów i okoliczności wszelkich wydarzeń, jakie miały ostatnio miejsce. Inna interpretacja to taka, że św. Piotr mógł zastosować tutaj pewne uproszczenie, bo rozwijanie wątku, jak to dokładnie było, kto dokładnie kupił, za ile, od kogo i na jakich warunkach nie miało większego znaczenia. Może chciał tylko ująć w wielkim uproszczeniu, że to pole ma związek ze zdradą Judasza.
3. Dlaczego Bóg dokonując cudów nigdy nie przywraca uciętych kończyn?
W tym punkcie Wybrańczyk podśmiewa się, że Bóg w rzeczywistości uzdrawia z takich cudów jak depresja, czy ból kolana, ale dlaczego wszechmocny Bóg nigdy nie jest w stanie dokonać takiego cudu jak przywrócenie uciętej kończyny?
– Wydaje mi się, że w tej kwestii nie musimy dawać odpowiedzi, bo zwyczajnie nie musimy wszystkiego wiedzieć. Tak jak ja bym się spytał ludzi na forum, dlaczego Jan Nowak rano pije tylko jedną kawę, a nie dwie? W kwestii dlaczego tak robi, a nie inaczej, odpowiedź może znać tylko Jan Nowak, a nie członkowie forum.
Jednak pan Łukasz posuwa się do chyba jakiejś manipulacji sprowadzając cuda Boga do wyleczenia z depresji, lub bólu kolana. Otóż po pierwsze – są świadectwa o wiele bardziej spektakularnych uzdrowień, jak również takich jak odrośnięcie nogi
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cud_z_Calandy
http://katolik.d500.pl/index.php?option=com_kunena&func=view&catid=139&id=891&Itemid=121
Już nie mówiąc o wielu innych cudach takich jak wydłużenie kończyn:
https://www.facebook.com/418927375215400/photos/a.418940771880727/678706459237489/?type=3&comment_id=679048005870001&comment_tracking=%7B%22tn%22%3A%22R%22%7D
http://ibog.pl/cud-wydluzenia-nogi-pete-cabrera-jr/
https://dzieckonmp.wordpress.com/2018/10/29/spektakularny-cud-wydluzenia-nogi-u-dziecka-w-brazylii/
A to że akurat przywracanie kończyn nie jest najczęstszym cudem (choć w rzeczywistości miał miejsce), to nie potrafię powiedzieć, dlaczego tak się dzieje, podobnie jak pan Łukasz pewnie nie potrafiłby powiedzieć, dlaczego mamy uważać, że Bóg powinien częściej przywracać kończyny zamiast działać innego rodzaju cuda?
Nie wiem dlaczego mielibyśmy się koncentrować akurat na takich cudach jak przywracanie kończyn, a nie np. na takich jak cud wirującego słońca w Fatimie, który był widziany przez tysiące obserwatorów2, czy uzdrowienie wzroku przez ojca Pio u dziewczynki, która urodziła się bez źrenic3.
Może tak bywa, że ci co mieli uciętą nogę lub rękę nie mieli wystarczająco wiary w realność Bożej mocy.
No i dlaczego uzdrowiciele nie pracują w szpitalach – nie wiem i nie muszę wiedzieć, ale może dlatego, że ich celem jest nawracanie ludzi, a nie uzdrawianie. Może uzdrawianie jest jedynie środkiem do nawracania.
4. Dlaczego wszechmocny Bóg nie mógł sobie poradzić z żelaznymi wozami Kananejczyków?
Chodzi o ustęp z księgi Sędziów (Sdz 1,19) w którym czytamy, że Pan był z Judą, a Juda nie mógł wypędzić mieszkańców dolin, bo ci mieli żelazne wozy.
Na ten problem odpowiedział Mikołaj Kapusta
https://www.youtube.com/watch?v=2L_6SZ-ysLs
W takim skrócie – Mikołaj przytoczył tutaj fragment z Wj 23,28, w którym Bóg zapowiada, że Bóg te narody nie wypędzi w jednym roku, by ziemia nie obróciła się w pustkowie i by dzikie zwierzęta nie rozmnożyły się na twoją zgubę. Z wolna tylko będę ich wypędzał, aż się rozmnożysz i zajmiesz tę ziemię. Czyli już w ks. Wyjścia Pan Bóg zapowiada, że będzie ich wprowadzał do tej ziemi stopniowo, nie od razu.
5. Dlaczego wg Biblii ziemia jest płaska?
W tym przypadku skłonny jestem obstawiać, że ten argumenty wymyślił sam Łukasz Wybrańczyk we własnej swojej osobie. Chodzi o to, że cytuje on fragmenty ze sceny kuszenia Jezusa, w których diabeł zabiera Jezusa na wysoką górę i pokazuje mu wszystkie królestwa świata (Mt 4,8). Tutaj Wybrańczyk kładzie na stole płaską mapę ustawia na niej prowizoryczną górę i pokazuje, że wszystkie królestwa świata i ich przepych można pokazać tylko wtedy, jeśli ziemia by była płaska. Natomiast jeśli byłaby kulą, wówczas niemożliwym się staje ukazanie z nawet nie wiem jak wysokiej góry wszystkich królestw świata, bo kształt kuli na to nie pozwala. Po prostu argumentacja jest… powalająca…
Ale dobra, może spróbuję mu wytłumaczyć. Zarówno Szatan jak i Jezus opisani na kartach Biblii mają moc czynić rzeczy, które znacznie wykraczają po za ramy naturalizmu. W naszej realnej rzeczywistości nawet jeśli z nie wiadomo jak wysokiej góry spojrzymy na najbliższe królestwa, to nie jesteśmy w stanie dostrzec niczego po za kilkoma rozmywającymi się w oczach plamkami w oddali zaledwie kilkunastu kilometrów. A gdzie dopiero zobaczyć jakiś w tym „przepych”. Za to w Biblii aż się roi od przeróżnych wizji o pochodzeniu nadnaturalistycznym. Więc dlaczego i w tym przypadku szatan nie mógłby pokazać Jezusowi tych królestw nie jako odległe punkty na ziemi, ale jako nadnaturalną wizję ich przepychu i bogactwa?
6. Dlaczego nikt poza św. Mateuszem nie wspomina o tak spektakularnym wydarzeniu Biblijnym jak powstanie wielu ciał świętych i ukazaniu się im wielu w Jerozolimie podczas sceny ukrzyżowania Jezusa?
Ten problem opisywałem w odpowiedzi do materiału Wybrańczyka „Jezus Chrystus nie istniał?!?” którą opublikowałem zarówno na kanale YT, jak i formie artykułu:
https://www.youtube.com/watch?v=IxLZuHUrQLY
https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-jezus-nie-istnia-polemika-z-fjakowskim-i-wybranczykiem,1182.htm
Może tak w dużym skrócie przypomnę:
Chodzi oczywiście o ten fragment z ew. Mateusza:
Pau Mt 27,51-53 (51) Wtedy zasłona świątyni rozdarła się od góry do dołu na dwie części. Ziemia się zatrzęsła, a skały popękały. (52) Grobowce się otwarły i wielu z pogrzebanych świętych wstało w swoich ciałach. (53) Wyszli z grobowców, po Jego zmartwychwstaniu weszli do Miasta Świętego i ukazali się wielu.
Generalnie to nie wiem na jakiej podstawie Wybrańczyk uważa, że to wydarzenie miałoby być spektakularne i widoczne dla wszystkich obecnych w Jerozolimie? Biblia niczego takiego nie mówi !!! Jedyne słowo, które intuicyjnie może mylić ludzi o słabym wyczuciu logiki – to słowo „wiele”, że „wiele ciał powstało, weszło do miasta świętego i ukazali się wielu”. Otóż słowo „wiele” wcale nie musi oznaczać sto tysięcy, ale równie dobrze może oznaczać liczbę „dziesięć”. Tak! Liczba „dziesięć” to również „wiele”! Więc to zdarzenie wcale nie musiało być takie spektakularne, jak ukazuje to Wybrańczyk. Ci zmarli mogli się ukazać np. tym 10 osobom i mogło to być tak marginalne, że Mateusz mógł się o tym dowiedzieć dopiero po wielu latach. Więc wizja jakiegoś gigantycznego zombi uderzającego na Jerozolimę jest jedynie wynikiem chorej fantazji Wybrańczyka – nic więcej.
7. Jaki jest sens niezawinionego cierpienia u zwierząt w kontekście wszechmocnego i nieskończenie sprawiedliwego i dobrego Boga?
W tym miejscu Wybrańczyk ukazuje nam ptaka o nazwie Trzewikodziób, który zawsze znosi 2 jaja, a jedno z piskląt zawsze zabija swojego brata/siostrę zadając mu niewypowiedziane katusze tylko po to, aby matka mogła wykarmić właśnie jego, a nie tego drugiego. I tym samym Wybrańczyk zapytuje, dlaczego wszechmocny i wszechdobry Bóg pozwala na takie niezawinione cierpienie zwierząt, które przecież nie ma nic wspólnego z grzechem i winą człowieka.
Tutaj znowu wcale nie muszę znać odpowiedzi. Jeśli sens cierpienia zwierząt nie jest znany, to nie oznacza, że nie ma ono sensu. Podobnie jak w przypadku nieznania sensu posiadania przez człowieka szyszynki nie oznacza od razu, że jej obecność nie ma sensu. Kwestionowanie tego jest błędem logicznym. Lecz jednak i tutaj coś mi przychodzi do głowy (jako kolejna możliwa hipoteza). Być może problem jest w braku umiejętności abstrakcyjnego myślenia u Wybrańczyka. Rozwiązanie może być trudne dla nas do wyobrażenia, bo pewne dla nas fakty są tak oczywiste, że trudno by nam było zrozumieć, że mogłoby być inaczej, ale z punktu widzenia wszechmocy Bożej (na którą powołuje się Wybrańczyk) jest to jak najbardziej możliwe. A w czym dokładnie problem?
Ano w tym, że jeśli Łukasz Wybrańczyk i jego koledzy ateiści (rasy ludzkiej) odczuwają ból i wszelki dyskomfort jako cierpienie, to nie oznacza, że wszystkie inne gatunki zwierząt muszą mieć dokładnie tak samo jak ludzie.
Innymi słowy – to że my ludzie zarówno reagujemy na ból jak i odczuwamy to jako cierpienie, oraz widzimy, że zwierzęta (a nawet prymitywne owady i rośliny) reagują na ból, to nie daje z automatu 100% pewności, że i one również z tego powodu odczuwają to jako cierpienie.
Kto wie – może odczucie cierpienia jest w rzeczywistości ściśle związane ze świadomością i z tym, co my nazywamy „odczuciem własnego ja”. Czyli tam, gdzie nie ma prawdziwej świadomości, to może tam nie ma też prawdziwego i realnego cierpienia. Dla nas ludzi jest to oczywiste, bo my z pewnością mamy poczucie własnego „ja”, doznajemy bólu, to obserwujemy naszą reakcję i mamy świadomość własnego cierpienia. Więc dla nas taki stan rzeczy zdaje się być oczywisty – że zwierzęta z pewnością muszą mieć tak samo, skoro tak samo się zachowują przy zadawaniu bólu. Jednak na tym polega abstrakcyjne myślenie, że można powiedzieć „nie koniecznie musi to być na 100% prawda”.
Żeby ułatwić zobrazowanie tego problemu, posłużę się takim przykładem. Wiele niemowlaków doznało jakiegoś ciężkiego przeżycia w przeszłości – może jakiegoś poparzenia, czy ucięcia jakiegoś palca, albo kończyny. Jednak po wielu latach twierdzą, że nic nie pamiętają, w ogóle nie potrafią potwierdzić tego faktu, że było to ich cierpienie… Pierwsze cierpienie, o jakim mogą wspomnieć to było to, które było związane z ich realną świadomością. Ale z perspektywy rodziców tego dziecka wyglądało to jako oczywiste katusze – dziecko wrzeszczało dzień i noc, machało rękami i nogami… Jednak na dobrą sprawę nie mamy pewności, czy było to prawdziwe cierpienie, bo wówczas może ta prawdziwa świadomość nie była jeszcze rozwinięta i uruchomiona.
Kto wie, może tak jest i u zwierząt. To, że my ludzie odczuwamy to jako cierpienie, to nie oznacza bez wątpienia od razu na 100%, że zwierzęta czują to tak samo (chociaż mogą – nie zaprzeczam temu i w takiej sytuacji na wszelki wypadek musimy założyć właśnie ten gorszy scenariusz i tym samym nie wolno nam zadawać im bólu). Warto zwrócić uwagę że na ból reagują nie tylko zwierzęta, ale nawet najbardziej prymitywne żyjątka jak roztocze kurzu, a nawet reakcje na ból wykazują również rośliny! Jak się męczy tak małe owady o wielkości nieprzekraczającej 0.1mm, to one też będą machały nogami, próbowały uciekać, bronić się, a być może wydawały z siebie jakieś przeraźliwe (choć dla nas niesłyszalne) dźwięki.
Wybrańczyk przedstawia taki oto ciąg myślowy, który miałby wskazywać na to, że zwierzęta w sposób niesprawiedliwy i z winy Boga cierpią:
[…] Bo wszechwiedzący, wszechmocny i wszechdobry Bóg będzie wiedział, że jest, będzie miał moc, żeby zapobiec, oraz najbardziej ze wszystkich osób będzie pragnął by świat nie zawierał bezcelowego cierpienia, które trwa od setek tysięcy lat. Oraz które nie ma nic wspólnego z grzechem człowieka albo jego wolną wolą.
Jednak w taki ujęciu zarzutu w oparciu o powyższe założenia można właśnie to rozwiązać w taki sposób, jak podałem wyżej. Jeśli Bóg jest wszechmocny, wszechwiedzący i wszechdobry, to również przecież ma moc stworzenia rzeczywistości w ten sposób, że prawdziwe cierpienie czuje tylko człowiek, który ma wolną wolę, świadomość własnego „ja”, natomiast zwierzęta wykazują jedynie reakcję na ból, które są podobne do naszych ludzkich reakcji, lecz z perspektywy wszechmocy bożej mogą być wolne od realnego cierpienia na skutek braku realnej świadomości. Jest to jak najbardziej możliwe z punktu widzenia wszechmocy bożej, choć z naszego punktu widzenia trudne do wyobrażenia.
Jeszcze innym podejściem do tego zagadnienia jest to, że jeśli są jakieś gatunki zwierząt, które mają świadomość i czują realne cierpienie (może np. psy), to nie wykluczone, że i one mogą dostąpić wiecznej radości w nadchodzącej przyszłości – temu również w żaden sposób nie zaprzecza Ewangelia.
Oczywiście nie twierdzę z niezachwianą pewnością, że zwierzęta nie cierpią, a jedynie podaję hipotetyczną możliwość aby podważyć kolejny ateistyczny zarzut pt. „niemożliwe do wytłumaczenia nawet przy założeniu, że Bóg jest wszechmocny”.
8. Czy dinozaury były koszerne. Pytanie do Kreacjonistów.
Ten punkt pomijam, ponieważ problem jest skierowany do kreacjonistów. A ja nie jestem ani kreacjonistą, ani ewolucjonistą. Powiem więcej – nawet nie potrzebuję wiedzieć, kto ostatecznie ma rację.
9. Co jest takiego dobrego w wierze?
Temu tematowi pewnie będę musiał poświęcić osobny wątek (może jakiś artykuł) ze względu na to, że nie da się tego omówić w kilku zdaniach. Jednak to co mówi tutaj Wybrańczyk nie jest zgodne z prawdą. Biblia oczywiście naucza, że jeśli uwierzysz w Jezusa, to osiągniesz zbawienie, ale z logicznego punktu widzenia nie zachodzi automatycznie warunek przeciwny (że jeśli nie uwierzysz, to zostaniesz potępiony – podobnie jak w stwierdzeniu „jeśli nie zagrasz na loterii to nie wygrasz” nie oznacza, że zachodzi warunek przeciwny, tzn. „jeśli zagrasz na loterii, to na pewno wygrasz”). Przykładem świętego, który nie chciał uwierzyć, a mimo tego doszedł do świętości jest chociażby św. Tomasz (często nazywany „niewiernym Tomaszem”). Jezus nie potępia go za to, że nie chciał uwierzyć, ale zaznaczył, że o wiele bardziej błogosławieni są ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli (ew. Jana, końcówka rozdziału 20-go). Klucze królestwa niebieskiego Jezus powierzył Kościołowi i św. Piotrowi (Mt, rozdział 16) a tym samym warunki zbawienia są ustanawiane przez Kościół, który jest kierowany Duchem Świętym. I tak się składa, że Kościół głosi, iż zbawienie jest możliwe również dla ateistów, o ile kierują się dobrą wolą. Biblia potępia za niewiarę, ale robi to w kontekście świadomego wybrania zła zamiast dobra, jeśli człowiek odrzuca wiarę, ponieważ woli czynić zło (J 3,18-21; 2 Tes 2,12). Ja to interpretuję, że ateiści mogą jak najbardziej dostąpić zbawienia pod warunkiem postępowania z prawem naturalnym (czyli „nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe i cokolwiek byście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy to czyńcie”) i pod warunkiem tego, że ich ateistyczne przekonanie wynika z prawdziwego przekonania, a nie z tego, że ewangelia jest dla nich niewygodna. Warto wspomnieć również o wątku dobrego łotra, który uwierzył w Jezusa na chwilę przed swoją śmiercią i tym samym dostąpił zbawienia (Łk 23,39-43). Więc nie wykluczone, że bardzo wielu ateistów (może przynajmniej ci, którzy spełniają te powyższe warunki) w ostatnim swoim tchnieniu zostanie postawionych przed wyborem, jak stało się to z dwoma łotrami.
Kolejna rzecz, to wiara w dogmaty Kościoła Katolickiego bierze się nie stąd, że na wszystko jesteśmy w stanie podać naukowe dowody, ale stąd, że dajemy wiarę, iż objawienie Boga jest prawdomówne i że Duch Święty prowadzi Kościół. Skoro wierzymy w Boga, to również wierzymy w Jego prawdomówność i Jego prowadzenie.
10. Dlaczego tolerujemy i uważamy za dobrego Boga tego, który każe zabijać?
Ten temat jest bardzo szeroki, więc tym samym odsyłam czytelników do poniższych artykułów w których omawiam to obszerniej.
https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-bog-jest-zy-polemika-z-fjakowskim-cz1,1217.htm
https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-bog-jest-zy-polemika-z-fjakowskim-cz2,1218.htm
Jednak mimo tego postaram się zarysować ten problem w dużym skrócie.
Po pierwsze, to śmierć cielesna jest jedynie ciężką karą z perspektywy ateistycznej (dla tej osoby, która ginie), ponieważ wiąże się to z zakończeniem jego istnienia. Jednak z perspektywy chrześcijańskiej, to nie jest tak samo. Śmierć cielesna nie jest zakończeniem życia, ale zmianą formy ludzkiego istnienia do jej ostatecznej postaci. Więc tak naprawdę Bóg zabijając nie unicestwia człowieka, ale zmienia jego istnienie do tej ostatecznej formy. Więc z chrześcijańskiego punktu widzenia karą może być dopiero to, co się stanie z nami po śmierci. Ateistyczny punkt widzenia upatruje życie doczesne jako coś najcenniejszego, jako główną istotę naszego istnienia. Natomiast z perspektywy chrześcijańskiej to życie doczesne jest jedynie sprawdzianem naszego człowieczeństwa przed wejściem w rzeczywistość wieczności, która może zakończyć się nieporównywalnie bardziej szczęśliwym i wiecznym życiem, lub też karą (doczesną, lub wieczną).
Bóg uśmiercając jakiegoś delikwenta nie musi robić tego ani z zemsty, ani w celu wymierzenia ostatecznej kary, ale ze względów wychowawczych. Podobnie działa nasz system karny. Jednym z celów karalności jest zapobieganie przestępstwom, stworzenie pewnego postrachu, który skutkuje poszanowaniem prawa. Tam, gdzie zanika karalność, tam rozkwita bezprawie. Jedną z form wymuszenia praworządności w tej materii, w której tę praworządność ciężko narzucić jest zaostrzenie kary (np. przestępstwo skarbowe może się wiązać nawet z milionowymi karami – tak robi ustawodawca, aby odstraszyć przed łamaniem prawa, które jest trudne do narzucenia dla obywateli).
W czasach starożytnych były zupełnie inne realia – nie dało się łatwo zorganizować więzienia, w którym przestępcy odsiadywali by taką karę, która pełniłaby rolę wychowawczą i odstraszała od nieprawości. Kara śmierci była powszechnym, uznanym i oczywistym standardem środka karnego w przypadku ciężkiego naruszenia prawa. Gdyby nie istniała kara, albo ta kara nie byłaby dostatecznie surowa, to prawdopodobnie ludzie za nic mieliby to prawo i każdy by robił co chciał nie licząc się z jakimikolwiek konsekwencjami.
A to, że Bóg raz definiuje zakaz „nie zabijaj”, po czym sam zabija – wyjaśnieniem może być analogiczna sytuacja z naszego systemu karnego, które formułuje prawo:
Art. 189.
§1. Kto pozbawia człowieka wolności, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§2. Jeżeli pozbawienie wolności trwało dłużej niż 7 dni, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Czy to oznacza, że wymiar sprawiedliwości nie może pozbawiać ludzi wolności, ponieważ jest to zakazane przez prawo? Nie. Ten przepis mówi o zakazie SAMOWOLNEGO pozbawiania wolności niezgodnego z prawem. Podobnie było odnośnie zakazu zabijania – ten zakaz dotyczy samowolnego zabijania niezgodnego z prawem. Więcej na ten temat w tych powyższych dwóch artykułach.
1 https://www.youtube.com/watch?v=GmZm4CwToFU